Ponoć kino rozrywkowe najlepsze jest na totalnym odmóżdżeniu, lecz niestety już przyzwyczaiłem się że najwięcej myślę właśnie na filmach. I podczas seansu rzuciły mi się w oczy 3 sprawy. Wszystkie mniej lub bardziej związane z seksem :D

1. Po pierwsze to jest świetnie jak kamera ukazuje w tym filmie bohaterki kręcące pupą, gdy gdzieś odchodzą. Serio uważam te ujęcia za najlepsze w całym filmie :p Nie ma żadnych zbliżeń oraz umieszczania tyłka w centrum, ale zawsze zostają pozostawione sceny gdy Czarna Wdowa, Maria Hill lub Pepper Potts obracają się na pięcie i zmierzają do drzwi. Normalnie to powinno się wyciąć bo zajmuje czas, ale nie wypadło specjalnie. Te ujęcia to ukradkowe spojrzenia, które pozornie nie miały wywoływać żadnych emocji. W rzeczywistości jest inaczej...

2. W ogóle ciała wszystkich bohaterów są tak perfekcyjnie wyrzeźbione i wystylizowane, że działa tu dziwna sprzeczność. Niby niektórych postaci nie lubiłem, a jednak fajnie się na wszystkich patrzy. Oddziałuje ten film na wzrokowców.

3. Prócz Starka, wygląda na to, iż każdy z bohaterów ma problem ze swoją seksualnością. W przypadku Thora można to wywnioskować po nietypowych wizjach z "Czasu Ultrona", a i o Czarnej Wdowie dowiadujemy się co nie co w tamtej odsłonie. Jednak kompleksy pozostałych postaci są widoczne. Steve Rogers cierpi z powodu poświęcenia życia na korzyść ojczyzny. Nie tylko stracił przez to swoją ukochaną, ale również nigdy nie uprawiał seksu (i ten stan nie zmienia się przez kolejne odsłony). Zaś Banner choćby chciał, nie może bo metabolizm mu nie pozwala. Oznacza, że musi dzień w dzień udawać, iż to napięcie nie istnieje.Brak intymnej sfery życia bez wątpienia wpływa na ich stan emocjonalny.