A ja pozdrawiam ekipę z dzisiejszego pokazu w krakowskiej Plazie, z 19:00 :) Fantastyczna atmosfera, prawie wszyscy zostali na scenę "po napisach", to na pewno miało ogromny wpływ na mój odbiór filmu (i na ocenę).
[Możliwe spoilery, choć drobne]
Film świetny naprawdę. Tom Hiddleston odwalił kawał dobrej roboty, to samo Robert Downey Jr. Ten drugi świetnie wypada w rolach ciętych języków (Sherlock Holmes, Tony Stark). Teksty Starka (ukłony w kierunku scenarzysty) były naprawdę epickie, zapadły w pamięć. Film z humorem, całkiem ciekawy. I genialne sceny Starka z Pepper.
Maria Hill odrobinę zepsuta. Postać z potencjałem, ale w filmie pozostała nijaka. Nie było do końca wiadomo jak ważna jest, bo raz mogła wszystko, a za chwilę znowu nie robiła nic. A to mógł być taki fajny wątek...
Wystarczy dodać, że byłam zdecydowanym sceptykiem i niechętnie poszłam na film, zastanawiałam się co ja tam właściwie robię. A teraz? Chwała przyjaciołom za to, że mnie wyciągnęli :) Gdy wychodziłam, byłam pierwsza do komentowania. Zdecydowanie najlepszy, najbardziej epicki ze wszystkich filmów Marvela. Sceny walki są naprawdę świetne (dla porównania - na Iron Manie na nich przysypiałam). Najbardziej epicka walka? Thor vs. Iron Man. Chyba. :)
Polecam, polecam, polecam!
Również pozdrawiam! Było świetnie, zwłaszcza ten śmiech w momencie śmierci <spoiler> ;) Tom Hiddleston był świetny (dostał w końcu ode mnie (nas;)) oklaski. Najbardziej epicka walka? Loki vs. Hulk :D
Tak, hihi ^^ Siedziałam rząd, może dwa prze dziewczętami. Ale to chyba należało również do atmosfery premierowej :D
Loki vs. Hulk, czyli jak przypadkowo zrobić większe wrażenie niż Tony Stark ]:->
Epicki był moment [spoiler] walnięcia Thora przez Hulka :D
Ja siedziałam zaraz za dziewczynami:) Szczerze, przed filmem bałam się, że wszyscy tak poważnie podejdą, że w kinie, trzeba się skupić na filmie i nie przeszkadzać nikomu, ale pozytywne zaskoczenie (choć mój sąsiad w trakcie sceny w Stuttgarcie zwrócił uwagę na zbyt głośny śmiech :/)
Walnięcie Thora - no tak, rzeczywiście, Hulk zmiażdżył wszystko! :D
Ten epicki śmiech na sali to mi jeszcze w uszach pobrzmiewa od czasu do czasu :D
A w Lokim zakochałam się dopiero na seansie, kiedy wszedł do sali bankietowej w tym cudownym fraku/garniturze/jak zwał tak zwał. Mało nie pisnęłam :D
U mnie w kinie sala była nawet nie do połowy zapełniona, ale ludzie nie byli jakoś przesadnie głośni, śmiali się tylko w odpowiednich momentach, a było ich dość sporo ;)
Film zdecydowanie godny polecenia, tylko żałuję, że nie było u mnie w kinie seansu w 2D. Widok Hulka wyżywającego się na Lokim i uderzającego Thora jest niezapomniany, jak wyżej wspomniano ;D
A najlepsza walka? Hawkeye vs Black Widow :)
Akurat śmiech w scenie śmierci był dosyć beznadziejny, nie tylko ja mam takie odczucia, że to było zwyczajnie nie na miejscu. Momentami piski przy Lokim też wkurzały, ale ogóle atmosfera fajna.
Nie traktuj tego jako atak ale (pomijając już, że używanie słowa epicki i tak jest błędny w takim znaczeniu ale cóż taka moda z Amehyki) zauważyłem, że teraz wszystko co jest ok jest teraz epickie :D Niedługo będzie gadane...mmm jaka epicka herbata itd...
Taka moda z Ameryki :)
Przyznasz chyba jednak, że określenie epicki pasuje do tego filmu, nawet jeśli nie w tym do końca poprawnym znaczeniu. Jak dla mnie było to najlepsze sformułowanie, nawet jeśli zakrawa o neosemantyzm, to w tym wypadku trzyma się jeszcze oryginalnego znaczenia ^^
Haha, atmosfera super, no może śmiech na scenie śmierci agenta trochę durny ale ogółem świetne było jak wszyscy piali na śmiesznych momentach, których było niemało. Najlepsze jak Hulk walnął Thora po wspólnej walce :D Szkoda, że po napisach światło nie pozwoliło obejrzeć dodatkowej sceny. Pozdrawiam z 5-tego rzędu ;)