Uwaga na spoilery.
Od razu zaznaczam, że dane mi było zobaczyć na nieszczęście wersję z dubbingiem, który choć nie najgorszy to jednak troszkę przeszkadzał.
Jedziemy.
Film jest rewelacyjny i jest to iście epickie widowisko - co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Nie sposób się na tym nudzić, trudno na coś narzekać. Cieszy mnie, że znalazł się czas by wszyscy herosi zostali należycie przedstawieni lecz uważam, że główne skrzypce grał tam Iron Man. A właśnie szkoda trochę, że Kapitan został tak jakby zniesiony na pobocze, (tzn nie zrozumcie mnie źle - nie uważam by go było mało lecz jego przydatność poza kordynacją drużyny jakoś nie dała się odczuć). Nawet Hawkeye wydawał się bardziej zajebisty. Brakowało mi tutaj scen w których Kapitan pokazuje, że jednak jest coś więcej wart niż zwykły człowieczek. Jednak przyznam, że bardzo mile zaskoczyła mnie akcja z tymi policjantami jak Cap wydawał im rozkazy, pierw oporni, potem po małym pokazie zaraz zaczęli go słuchać - Cap to jednak świetny dowódca. Osoba, którą się słucha i szanuje i za którą się idzie. I którą nawet Hulk słucha.
Kolejny bohaterowie czyli Hawkeye i Black Widow - nabrałem troszkę respektu do łucznika, którego poza wdową na początku uznawałem za zbędny element drużyny. A tu niespodzianka - doskonale się sprawdził na tym dachu pełniąc rolę snajpera i informatora. Miłe zaskoczenie. Druga sprawa Wdowa, której również nie kibicowałem na początku okazała się świetnym szpiegiem i niesamowicie elastyczną kobietą.
Stark to w tym filmie według mojego uznania osoba, bez której herosi by gryzli ziemię. Serio było go dużo, zrobił też dużo (końcowa scena) i były jaja. I to oto chodzi. Uwielbiam IM z całej tej drużyny! Świetna scena rozmowy z Lokim czy z Kapitanem. Teksty rewelka. Nie sposób się nie uśmiechnąć. Nie mogło tego zabraknąć.
Thor wypadł tutaj słabiej niż w filmowym odpowiedniku jednak też trudno mu coś zarzucić. Uważam, że przyćmił go IM bo tak naprawdę to Thora wyobrażam sobie zamykającego portal i przenoszącego bombę a nie IM. Co prawda raził ich tam w powietrzu błyskawicami lecz jakoś w swoim filmie wydawał mi się potężniejszy.
Hulk - Hulk smash i to jest najlepsze określenie. Hulk ma wyrąbane na wszystko co genialnie pokazuje po walce gdy sprzedaje cios Thorowi tak do zasady - Hulk smash i koniec. Scena gdy spuszcza łomot Lokiemu to jedna z moich ulubionych w filmie. Hulk się nie pierniczy i w dupie ma jakiś bogów. oooo!
Ogólnie film to jedno wielkie efekciarstwo ala M Bay, ale jednak z dobrą fabułą, tekstami, aktorami. Ogląda się go super, można by się było przyczepić do niepotrzebnej sceny walki między Thorem i IM w lesie lecz mi to jakoś uciekło podczas seansu. Ale co najważniejsze Marvel zgrabnie powiązał tą tykającą bombę składającą się z herosów o różnych upodobaniach, tak różnych od siebie, tak nieprzewidywalnych jednak w sytuacji kryzysu potrafiących się zebrać do kupy i uratować świat. Oby Justice League kiedyś też było choć w połowie takie. Tego bym sobie życzył.
Ocena 10/10
Wad większych nie znalazłem, ocena może zmieni się po kolejnych seansach. Na razie szczenę jeszcze zbieram z podłogi. Koniecznie muszę obejrzeć z napisami z oryginalnym podkładem aktorów - ale to już na Blu-Ray.
powiedzcie tylko po napisach ten chłopek rózowy co się pojawił to kto to był wogóle bo go niekojarzę
Mi osobiście się podobał najbardziej hulk xD Te scenki np. jak jednym prawym prostym strzelił w bestie i było KO xD albo jak trzaskał o ziemie brata thora , jak powiedział kilka slow za dużo, a hull "tez mi bóg" :D lub ja z thorem powalili kolejną wielką bestie, to na koniec bah i pocisnął nim za kadr hehehe i tez scenka z nim była fajna jak kapitan Ameryka, hul niszcz hehe. Poza tymi scenami było wiele innych ciekawy, ale lubiłem zawsze hulka, więc może to jest powód, dlaczego go faworyzuje :)