Po prostu żenada. Tak złęgo filmu dawno nie widziałem. Nie trolluję, po prostu amerykański kicz.
Moim zdaniem dobry film, fajne efekty no i bohaterowie których tak uwielbiamy :))
ocena 3 to zdecydowanie za mało
A ksiądz powinien nie oglądać takich filmów skoro ma gotową odp " od Boga" na takie tematy. harry potter ma większy przekaz dla młodych ludzi niż cały wasz "kościół"
Ja również oceniam to na 3/10. Te show, ponieważ filmem tego nazwać nie można.
Wybitnie żenujące dialogi oraz usypiająca akcja. Oczywiście po typowo zapowiadającym się amerykańskim filmie fantastycznym nie oczekiwałem podwójnego dnia czy ściśle konkretnego przesłania, ale przede wszystkim zabawy. Co rozumiem przez podziwianie losów interesujących bohaterów, niespodziewanych zwrotów fabuły oraz zaskakującego punktu kulminacyjnego. Ale niestety ten obraz nie posiada żadnego z tych elementów.
I również nie przypominam sobie współmiernie kiepskiego filmu. Szkoda mi tych dwóch godzin, podczas których ledwo powstrzymywałem opadanie powiek.
Mam podobne odczucia. Bardzo dobrze wypadły jedynie zdjęcia, efekty specjalne i kreacje bohaterów (za wyjątkiem Lokiego, który chodzi z sankami na głowie, kiedy ma na sobie strój rodowy). Bóg ma marzenia jak sześciolatek (czemu w ogóle Loki jest brunetem, skoro ma pochodzenie Nordyckie?). Fabuły bardziej sztampowej zrobić się nie da, sprawdziłaby się w kreskówce z lat 70', a nie w filmie fantastycznym z XXI wieku. Trochę dziur w montażu i zwrotach akcji, np. Thor podnoszący młot pół godziny, facet patrzący się na laskę Lokiego i jeszcze informujący o tym widza czy bohaterowie skaczący na ślepo z budynków i zawsze łapiący się lecących pojazdów. Dialogi tragiczne, infantylne i schematyczne. W filmie podobały mi się tylko 3 humorystyczne momenty, czyli łącznie minuta z całego filmu: gdy Hulka znalazł dziadek, gdy Thor oberwał od Hulka po akcji i "też mi bóg". Z postaci dobrze wypadł Iroman, którego humor jest na jako takim poziomie.
Jak dla mnie jedynie kreacja Ironmana wśród bohaterów zasługuje na uwagę. Kreacja Hulka jest całkowitym zaprzeczeniem tego, kim jest ta postać. Kapitan A dużo bardziej wiarygodnie wypada w kreskówkach. Thor jakiś taki bezpłciowy ogólnie. Loki w swoim hełmie budzi jedynie śmiech... Z tego co zrozumiałem to ów film miał być adaptacją komiksowych bohaterów "na poważnie", jednak w przeciwieństwie do np. Spidermana Ci zaprezentowani w filmie (pomijając Ironmana) lepiej prezentują się na kartach komiksowych, ewentualnie w kreskówkach. Propo efektów specjalnych to powoli stają się one normą i wydaje mi się, że widzowie przestaną im niedługo poświęcać aż taką uwagę.
Całkowicie się zgadzam! Cały film ratuje Ironman. Jego postać jest charyzmatyczna, a dialogi zabawne. Starałam się jak mogłam podejść do tego filmu z pozytywnym nastawieniem, ponieważ uwielbiam komiksy.... Ale szczerze mówiąc przerosło to moje wyobrażenie... Od razu rzuca się w oczy Czarna Wdowa. Nigdy, nigdy nie zrozumiem dlaczego wybrali do tej roli Scarlett Johansson. Jak dziewczyna o typowej Amerykańskiej urodzie ma zagrać rosyjską agentkę wywiadu? Nie ma w niej nic słowiańskiego, co mogłoby uwiarygodnić całą historię. To nie jest kobieta, która się z tobą napije wódki, rozbierze, a potem zabije bez mrugnięcia okiem. Wyglądała i zachowywała się bardziej jak jedna z wyszkolonych agentek S.H.I.E.L.D. a nie jak była baletnica. Kolejnym aspektem jest cała wizja Asgardu... Dla kogoś kto pasjonuje się, interesuje mitologią nordycką to jest po prostu gwałt bez trzymanki. Widzieliśmy dokładnie to samo w "Thorze". Loki nigdy nie był prawowitym następcą tronu, więc jego zemsta była nieco irracjonalna. Co innego, gdyby chciał zemścić się za przywiązanie w podziemiach Asgardu i torturowanie jadem węża... Ale odbiegam od tematu. Nie mam pojęcia skąd wziął się pomysł na hełm dla niego. Nawet wikingowie nie nosili naprawdę hełmów z rogami. Rozumiem, że uśmiech tego pana (Tom Hiddleston) był całkiem sympatyczny, ale nie ratował reputacji patrona kłamstwa. Szczególnie jeśli ktoś czytał tetralogię pana Jakuba Ćwieka. Oczywiście fakt, że Nick Fury jest czarnoskóry jest bardzo... interesujący. Ale to pomijam. Ciekawa jest też scena, kiedy wszyscy płaczą, a jednocześnie inspirują się śmiercią jednego agenta, którego połowa z nich nawet nie znała, całkowicie pomijając fakt wielu zabitych i rannych. Ale może ja się nie znam. Cieszę się jednak, że pojawiła się postać Hawkeye'a. Była to miła odmiana od znanych, "starych" herosów.
Najpierw serwują mi słabych X-man'ów, Deadpoola (jeśli powstanie) ma grać Ryan Reynolds, potem dowiaduję się, że nie będzie więcej Batmana, a teraz to... Oby Wolverine naprawił tą złą passę.
Zaznaczyłam jedynie, że przeszkadzało mi to przez cały film i znacząco wpłynęło na moją ocenę. A komiksy to nie tylko Marvel. Mamy erę ekranizacji komiksów w nieco bardziej realistyczny sposób ( chociażby Batman, gdzie pominięto wątki fantastyczne i nierealne, a skupiono się na osadzeniu go w realiach współczesnych, przy uszanowaniu twórczości Bob'a Kane'a) i zamiast wziąć z komiksów to co najlepsze i włożyć w ramy kina XXIw spotkaliśmy się.... z tą produkcją. Każdy może mieć swoje gusta, ale moim wymaganiom czy oczekiwaniom ten film nie sprostał.
Jedno pytanie: Dlaczego więc oceniłeś "John Carter" na 6/10?
Porównując te dwa filmy zdawać by się mogło, że "Avengers" przy nim to arcydzieło...
Jedyne, w czym się zgodzę: mogło być znacznie lepiej.
"John Carter" z tego co czytałem jest mieszanką starszych....eee pomysłów na film (+ oczywiście całkiem dzisiejsze efekty specjalne)? chyba tak to szlo:D więc mogło Ci się znacznie mniej podobać niż Avengers robiony tak aby odniósł sukces komercyjny (wybuchy, lekka fabuła itd.:)), dlatego też w przeciwieństwie do Johna Cartera zarobił krocie i okazał się wielkim hitem a co za tym idzie podobał się większości a ja sam Johna Cartera leciutko ponad Avengersów daje (oba 8/10 u mnie):D
Jest oparty na książce, z której inspirację czerpał chociażby Cameron kręcąc Avatara. Ale nie znaczy to, że realizacja była sprawna. Nieprzemyślany scenariusz, słabe aktorstwo - to tylko niektóre z zarzutów, jakie pod adresem "Cartera" wysuwał cały świat, naturalnie, z wyjątkami.
Pozdrawiam
No cóż nie mogę porównać scenariusza do książki bo jej nie czytałem, gra aktorska no mimo wszystko jakoś mi nie przeszkadzała w odbiorze, a film przyjemnie się ogląda. Więc należę do tych wyjątków.
oceniłem tak cartera, bo podobał mi sie jego klimat - przypominał mi star wars trochę wiec może dlatego
Raczej sobie nie kpi i jego stwierdzenie jest uzasadnione, bo Lucas robiąc Star Wars czerpał pomysły z serii książek, na których opiera się John Carter :)
I dlatego jest podobny klmiat ? To dlaczego jako fan star warsów nie zauważyłem tego oglądając szmirę roku czytaj john carter?
Ale Lucas przecież czerpał pomysły z serii książek o Johnie Carterze!:D
Film Ci się nie spodobał (tak jak większości widzów, prócz wyjątków takich jak ja) bo został ponoć źle zrealizowany a gra aktorska była do bani:) W sumie jako fan Georga Lucasa i jego dzieł (star wars przede wszystkim) bardziej JC klimatem przypominał mi Indianę Jonesa :D A o SW nic tak jak tobie mi nie wiadomo póki co.
Potwierdzam - też czuję podobieństwo klimatu pomiędzy JC i SW.
Książkę czytałem - ekranizacja bardzo sympatyczna wyszła, taka właśnie w starym (nawet mocno starym), dobrym, przygodowym stylu - żadne arcydzieło, ale też żaden rzyg wizualny dla młodzieży z adhd, przynajmniej jest konkretna opowieść w klasycznym stylu, a nie "naparzamy się przez cały film"...
ooo tak stary przygodowy styl:) od razu Poszukiwacze zaginionej arki mi przychodzą na myśl biorąc pod uwagę takie pustynne krajobrazy:D
Dlatego ktoś może odbierać to jako podobny klimat. Bo to też jest kwestia subiektywnej oceny. Mi się i SW bardzo podobały i John Carter, ale osobiście też nie dostrzegam podobieństwa klimatu.
Zgadzam się, oceniłem tak samo bo film był jednak troszeńkę lepszy od Kapitana Ameryki który był absolutnie okropny. Jedyna postać która mi się podobała to Banner do jego pierwszej przemiany i może trochę Stark, choć ten drugi jedynie momentami (zawsze zachowuje się tak samo).
Fabuła nie istnieje, nie chcę nawet tego komentować (naprawdę czy może w filmie który ma 2 godziny nie być żadnego zwrotu akcji?).
Nie wiem czy jakakolwiek scena była zrobiona bez zielonego tła na efekty specjalne, a takie efekciarstwo jest wręcz śmieszne. Czy naprawdę taka ogromna kasa musiała zostać na nie przeznaczona? Poza tym sceny akcji strasznie się dłużyły. Powtórka z ostatnich Transformersów.
O muzyce chcę jak najszybciej zapomnieć, nie wiem kto ją robił i nie chcę tego wiedzieć, ale jestem gotów się założyć, że była to ta sama osoba która "umuzyczniła" Kapitana Amerykę, co wcale nie jest pochwałą. Kawałki pełne patosu, amerykańskości i przeciętności, które absolutnie nie nadają się na wydanie na osobnym krążku. Tak słabej i przewidywalnej (serio muszę użyć tego słowa bo inaczej niż przeciętność nie mogę tego określić) muzyki dawno nie słyszałem.
Dialogi i relacje między bohaterami były delikatnie mówiąc przewidywalne i nieśmieszne kiedy miało być na odwrót. Jedynie scena z przestraszeniem Starka i porażenie Bannera wywołały u mnie uśmiech.
Stroje, tak jak i większość rzeczy w tym filmie, wyglądały dość kiczowato, ale to pewnie kwestia gustu, nie będę narzekać.
A tak w ogóle, czy tylko ja zauważyłem, że najazd został znowu przeprowadzony na Nowy Jork? Czy nie ma na świecie innych miast? I trochę dziwne było to, że normalna osoba w Niemczech mówi po angielsku, zamiast szprechać. Wiem że to detale, ale takie sprawy nawarstwiają się przez CAŁY film i po jakimś czasie nie mogłem ich znieść.
Nie spodziewałem się jakiegoś wybitnego filmu, ale to co zostało mi zaserwowane było wręcz nieznośne. Trochę mi smutno, że takie produkcje zarabiają ogromną kasę i ludzie oceniają je tak wysoko (8.0 na dzień dzisiejszy...), bo z pewnością na to w mojej opinii nie zasługują.
Pozdrawiam!
Jeśli jesteś prawdziwym fanem Marwela to nie rozumiem twojej oceny. A jeżeli nie ,to trzymaj się procentowego w Twoim guście i nie oglądaj tego typu filmów bo 3 jest mocno przesadzona.
Uwierz mi, więcej nie obejrzę nic opartego na komiksach Marvela. Spidermany były dość dobre, choć tendencja była zniżkowa. Ironmany też były ok, ale ostatnie 2 filmy oparte na ich komiksach (Kapitan Ameryka i Avengers) były dla mnie straszne.
Rekomendacja wskazała mi chyba 56% w moim guście, a poza tym film miał naprawdę dobre oceny, więc miałem prawo spodziewać się czegoś naprawdę dobrego.
Pozdrawiam!
"Stroje, tak jak i większość rzeczy w tym filmie, wyglądały dość kiczowato, ale to pewnie kwestia gustu, nie będę narzekać" są to postacie komiksowe i tak miały wyglądać. Radzę też zapytać pani od WOK co to jest kicz bo jakoś mi to do avengers nie pasuje.
W pierwszym zdaniu swojej wypowiedzi zgadzasz się ze mną, że postacie komiksowe miały tak [kiczowato] wyglądać, a już w następnym piszesz że chyba nie wiem co to jest kicz. O co w końcu chodzi w twojej wypowiedzi?
Napiszę to jeszcze raz, jest to pewnie kwestia gustu, ale stroje Kapitana Ameryki, Thora czy Lokiego są wg mnie kiczowate i takie miały być od początku. Taka po prostu estetyka komiksów Marvela.
Pozdrawiam!
Nie, z kiczem się nie zgadzam. Po drugim zdaniu powinnaś się tego domyśleć.
Jak już ktoś raz napisał oglądaj filmy w twoim guście bo jak widać takie filmy jak ten nie miał u ciebie szans powodzenia.
dałam 4 za to, że była promocja w kinie 3D xD film niemrawy i przesycony amerykańską pozerką, jedynie Stark dobrze wypadł, ale w jego przypadku też nie będę śpiewać peanów, jak niektórzy fani.
Ale ubaw miałam po pachy, ku zgrozie otaczających mnie maniaków - podobno nieładnie chichotać, przy scenach "śmierci" itd xD
Ten "film" jest tak potwornie głupi i płytki, iż osobom obdarzonym w mózg odradzam obserwacje tego dzieła ze względu na możliwe zaburzenia a nawet trwałe uszkodzenia mózgu. A to groźne bo później tylko Teletubbies zostaną do oglądania.
Zgadzam się z przedmówcami. Nie wszystko można tłumaczyć stwierdzeniami: "komiksowy tak bardzo, jak tylko można" czy "nie oczekujcie niczego po adaptacji komiksu - tu chodzi tylko o dobrą zabawę". Ale kto powiedział, że mam się czuć oglądając to jak idiota?
Bardzo dobrze, że w sieci pojawiły się ripy z bluraya. Ludziska nie zapatrzeni w komiksy w końcu będą mogli potwierdzić fakt, że film jest kijowy. I proszę nie wyjeżdzać z motywem zarobionych 1,4 miliarda. Gdybym miał dzici i do wyboru Epokę lodowcową i ten produkt, wybrałbym chyba Avengers. Dzieci się pośmieją, a ja dam odpocząć mózgownicy.