"The Avengers" to jedna z najbardziej udanych adaptacji komiksów Marvela na srebrnym
ekranie. Tym razem efekt jest bezbolesny i spełnił pokładane w nim nadzieje, a nawet
przerósł w pewnych aspektach moje oczekiwania. Na tle poprzednich filmów robiących
tło pod wydarzenia tej produkcji, "Avengers" błyszczy i zachwyca. W moim przekonaniu
jedynie pierwszy "Iron-man" był udanym filmem opowiadającym o postaci z tej paczki.
Innym brakowało charakteru i jakiegoś konkretnego klimatu (poza "Hulkiem" Anga Lee,
który aspirował do bycia ambitniejszym filmem niż kolejną oklepaną, dosłownie i w
przenośni ekranizacją komiksu, co wyszło połowicznie). "The Avengers" to idealny wstęp
do serii filmów o grupie super bohaterów. Pokazuje jasno i wyraźnie czym mogłyby być
od początku filmy o "X-men" gdyby zajął się nimi ktoś z pojęciem na temat komiksowego
pierwowzoru. Joss Whedon jest taką właśnie, odpowiednią osobą na odpowiednim
miejscu. Kto się zaczytywał w komiksach Marvela ten pewnie przyzna mi rację.
Wprawdzie w okresie mojej fascynacji komiksowym uniwersum nie było dostępu do
spolszczonej wersji przygód postaci z "The Avengers" (poza gościnnymi występami na
łamach innych publikowanych zeszytów, lub okazjonalnego wydania Mega Marvel) to
jednak "wiem z czym to się je". No więc wiele z tych komiksów było właśnie takich,
nastawionych na akcję z dobrze zarysowanymi charakternymi postaciami i dosyć prostą
intrygą, polegającą często na inwazjach z kosmosu, innych wymiarów i ogólnie pojętej
walce dobra ze złem. Prosty jednak nie zawsze oznacza prostacki, czego przykładem jest
właśnie nowy film Marvela. "The Avengers" bowiem jest produkcją błyskotliwą,
wyładowaną po brzegi humorem (autentycznie zabawnym w opozycji do niejednej
wymuszonej pseudo komedii), mającą "to coś", nazwijmy to sercem (w opozycji do
pozbawionego go np. "Transformers 3") i wiarygodną w realiach świata
przedstawionego (nie to co np. "The Dark Knight"). Dlatego w tym co oglądamy na
ekranie można się zapomnieć a upływający czas nie obfituje w znużenie. Fabuła filmu
skupia się wokół formowania drużyny super bohaterów i to jest jej główną osią.
Najmocniejszą stroną filmu są właśnie bohaterowie i ich wzajemne interakcje. Dopiero
później niesamowite efekty wizualne, które nie przyćmiewają tym razem tego co
najważniejsze. Film jest doskonale wyważony i każda postać ma w nim swoje pięć
minut. Najlepsze teksty ma Tony Stark/Iron man, ale dla mnie największą niespodzianką
okazał się Hulk, który to w końcu pokazuje na co go stać i momentami kradnie show.
Zabrakło mi, jakiegoś godnego przeciwnika dla Kapitana Ameryki, przy którym mógłby
się bardziej wykazać i bardziej widocznych skrzydełek na jego masce. Niemniej nadrabia
te braki swoimi przywódczymi umiejętnościami. Świetnie jest przedstawiona relacja
pomiędzy Thorem i Lokim, z czego ten drugi jest idealnym czarnym charakterem.
Aktorstwo zachwyca. Pierwsze skrzypce grają tu Robert Downey Jr., Mark Ruffalo i Tom
Hiddleston, pozostali nieznacznie im ustępują. Co do reżysera to nie ma może jakiegoś
charakterystycznego stylu, jest za to bardzo dobrym rzemieślnikiem i wie jak nakręcić
efektowne sceny akcji tak, żeby wiadomo było co jest grane. Muzyka jest niezła, ale jakoś
szczególnie nie zapadła mi w pamięć, brak tutaj jakiegoś charakterystycznego wątku
muzycznego zrywającego czapki z głów. Efekty 3D jak najbardziej udane, choć sama idea
3D trochę mi przeszkadza bo mam wrażenie, ze obraz jest czasami nie ostry (może
gdybym oglądał film w kinie bardziej do tego przystosowanym wrażenia byłyby inne). Po
paru chwilach i wciągnięciu się w film można jednak o tym zapomnieć. W moim
prywatnym rankingu komiksowych adaptacji Marvela "The Avengers" plasuje się zaraz za
"X-men: First Class", które mimo wszystko było w moim przekonaniu filmem lepszym,
choć na pewno nie bardziej rozrywkowym. Cenię również filmy o Spider-manie, ale
jednak Sam Raimi ma własny, unikalny w pewnym stopniu styl, który nie koresponduje
za bardzo z tym co prezentowano w filmach o bohaterach z Avengers. Może stąd pomysł
na reboot "Spider-mana", w którym upatruję nadzieję na jego przyszły występ w
kontynuacji "The Avengers". Podsumowując omawiany film zaczyna się tak jak dobry film
zaczynać się winien - od trzęsienia ziemi i w spektakularny sposób rozwija wątki każdej
postaci pozostawiając mnie z poczuciem, że obejrzałem kawał dobrego kina
rozrywkowo- fantastyczno- przygodowego.
Reboot "Spider-Mana" nie jest robiony z myślą o "Avengers". Spider-Man nie ma szans pojawić się tam, a więc złudne Twe nadzieje. Prawa do ekranizacji Spider-Mana ma studio Sony, więc Marvel Studios nie może go wcisnąć do swoich produkcji, a zaręczam, że prawa do tej postaci nie wrócą szybko do Marvela.