Oglądając dziś ten film nieraz się zastanawiałem, czy wzrok mi zawodzi (wady nie mam) zdejmowałem i zakładałem okulary ze zdziwienia. ilm jest skrajnie niewyraźny. Gigantyczną klapą moim zdaniem był brak ostrości filmu. Kadry z truden trzymały poziom. Sceny walk przypominały miejscami wielką breję (szczególnie wielka latająca dżdżownica - minęło dobrych 5 minut zanim połapałem się, czy to wielki robot czy stwór). Moim zdaniem najlepszą sceną walki była skromna potyczka Lokiego i Kapitana Ameryki.
pomijam to, że efektu 3D nie było widać prawie i błędów typu cudownie odnawialna amunicja robin hooda.
ponadto żałuję, że dzień wcześniej nie zrobiłem sobie maratonu z poprzednich filmów, bo widz od razu jest rzucany na głęboką wodę dziwnych nazw. swoją drogą film, który poprzedzało de facto 5 innych powinien trzymać super poziom. tymczasem... no cóż.
jeszcze jednym minusem było to, że na siłe twórcy chcieli pokazać wszystko, nawet wątki z dupy wyjęte (gadki rudej i robina niby nawiązujące do filmu, którego nie było).
Sytuacje ratuje bardzo sympatycznie pokazany Kapitan Ameryka i gra ruffalo. Downey dał ciała.
daję 6
chyba śmieszny jestes :PPPP Robert Downey Jr. był NAJLPESZY!!!!!!!! IRON MAN RULESZZZZZZ!
Ehhhh co za przyziemne zachowanie... Komu bliżej do danej postaci pod względem emocji i zainteresowań (bo to normalne że fan-u muzyki rockowej bliżej będzie do IronMan-a który z tymi klimatami sympatyzuje) ten ją będzie wychwalał, a dlamnie najlepszy był Zielony Hulk hehehe ale nie jestem pakerem za to jego anarchistyczne, dzikie i pierwotne emocje w połączeniu ze złością która rozwala miasto i bezradnymi ludźmi którzy chcą to ukrucić tylko do momentu w którym zrozumieją z czym mają do czynienia, Hulk to postać do powstrzymania ale tylko na chwile :)
Problem z ostrością chyba wystąpił w Twoim kinie. Ja film obejrzałem dziś i nie zauważyłem nic takiego, tak samo jak znajomi, z którymi byłem na Avengersach. Wszystko było bardzo wyraźne, włącznie ze scenami wali (mi osobiście najbardziej podobała się walka na samym początku pomiędzy Thorem i Iron-manem.
Co do "wrzucania widza na głęboką wodę" zupełnie się z Tobą nie zgadzam. Znajomość poprzednich filmów (które zresztą obejrzałem) nie jest niezbędna. Ile tych 'dziwnych nazw' się pojawiło...? A co do wątków poszczególnych bohaterów, to były one zredukowane do minimum.
u mnie tez kiepsko bylo z ostroscia (wawa, multikino). Pamietam, ze w jakims trailerze widzialam, ze Scarlet ma piegi... w filmie zauwazylam je w jednej z ostatnich scen. 3d wszystko popsulo. A Iron Man najlepszy!!! Ja zrobilam sobie maraton dnia poprzedniego: iron man 1 i 2, kapitan ameryka i thor :) przynajmniej dokladnie wiedzialam, kto jest kim, a nie jak laska obok - zobaczyla na poczatku filmu Lokiego i pyta: to jakis robot? masakryczne pozniejsze komentarze i zero kultury. Ogolnie to troche za malo rozwinieta fabula, bez szalu.
No widzę że jesteś po prostu fanem Kapitana Ameryki, choć w tym filmie IronMan stwierdził że jest tylko jedna dziwnie zachowująca sie osoba która do niczego się nie przydaje i chyba rzeczywiście KA szału w tym filmie nie wywoływał. Moim zdaniem to HULK best of the best.
pisząc, że twórcy wrzucili widza na głęboką wodę miałem w myślach motyw z niebieską kostką (musiałem chwilę się namyślić, by jakoś sensownie wytłumaczyć to w 3 słowach dziewczynie, a film umykał)
w osobnych filmach o iron manie tony stark wypadał ok, ale jak postawiono go obok KA, którego moralność i nastawienie zbliżone są do moich poglądów, to wręcz irytował. KA może nie był największym herosem, ale był swego rodzaju kręgosłupem drużyny. w swojej wypowiedzi nie uwzględniałem super mocy.
kurde, miałam dokładnie to samo z ostrością, choć myślałam, że to po prostu kwestia wypicia kilku piw. zgadzam się, 3d w tym filmie było kompletnie niepotrzebne. efekty mogą powalać i bez tego dziwnego wynalazku. plus, może nie umęczyłabym się tak bardzo. co nie zmienia faktu, że film wyrąbany w kosmos. co do postaci, każdy ma swoje sympatie i antypatie. ja tam byłam zachwycona (nie)miłym dla oka sku*wysynem hawkeye'm (który, notabene, ponoć pojawił się w thorze, ale kompletnie sobie tego nie przypominam). ruffalo w roli hulka jest wspaniały, a ironman, jak zwykle, rzuca całkiem zgrabnymi żartami, jak na amerykański film. kapitan ameryka byl tu kłodą (choć i film o nim średnio mi przypadł do gustu). ale ciągle wielki plus. miała być akcja i była akcja, d*pa urwana.
mnie również osobny film o KA się nie podobał, ale tu wypadł przyjaźnie. Hawkeye w Thorze? Aż chyba obejrzę jeszcze raz ten film. Ruffalo rewelacyjnie zagrał człowieka (gestykulacja i mimika.) bałem się, że taki misiek sobie nie poradzi w filmie pełnym koksów.
Hawkeye pojawił się w momencie kiedy Thor wpadł do do krateru po swój młotek (strzelił mu w plecy strzałą z impulsem elektrycznym, czy czymś w tym rodzaju). A co do Avengersów, to film robił wrażenie i szczerze podziwiam twórców za to, że choć poucinali wątki pojedynczych postaci to i tak udało im się zgrabnie upchnąć sześć pierwszoplanowych postaci w jednym filmie. Mnie tam Iron Man nie irytował, jego cynizm przypadł mi do gustu, bardziej denerwujący był Ameryka, ale tylko na początku filmu, później stał się jakiś bardziej wyraźny, kiedy przestał rzucać nieporadnymi praworządnymi gadkami, tylko zebrał całą ekipę w garść.