trudno mi się odnosić do tego typu produkcji. mną kierowała chęć obejrzenia komiksowych bohaterów na ekranie kinowym. z jednej strony oglądam bajkę w każdym calu (totalną?? bo dzisiaj to słowo zastępuje praktycznie wszystko), z drugiej strony nie mogę wypowiadać się o grze aktorów czy logiczności filmu jaki oglądam. dla mnie jako już starszego widza było zbyt duże stężenie bohaterów na centymetr kwadratowy, ale takie było zamierzenie twórców. w realnej rzeczywistości (jakby to nie brzmiało śmiesznie) żaden z tych bohaterów nie mógłby współpracować ze sobą, bo to wynika z definicji bohatera. Po prostu spędziłem ponad dwie godziny oglądając obrazki kolorowe, wybuchy i zbawicieli świata, (znowuż ameryki) gdzie wszystko jak to bywa w bajce kończy się szczęśliwym zakończeniem.