Pomijając moją ocenę tego jakie życie prowadził Howard Hughes (bo na to już wpływu nie ma nikt) film można było zrealizować lepiej. Do minusów moim skromnym zdaniem trzeba zaliczyć efekty specjalne, płaskość całości (jedynie wypadek Hughesa poszerzył mi oczy) no i czas - ponad 150 minut opowieści o pieniądzach, kobietach i wiecznym szaleństwie dziwaka Hughes'a to za dużo. Ale napewno trudno streścić 20 lat życia człowieka, w którym ciągle coś sie działo w jednym filmie i zainteresować widza każdym jego fragmentem. Plusy? Rola Di Caprio (gdyby nie wąs a do tego ten chłopięcy głosik...) muzyka (z wyjątkiem Toccaty i Fugi d-moll Bacha przerobionej na orkiestrę symfoniczną) oraz ogólny klimat początku lat 20 XX wieku w Ameryce. Generalnie film mi sę podobał a o tych drobiazgach można zapomnieć :-)
"z wyjątkiem Toccaty i Fugi d-moll Bacha przerobionej na orkiestrę symfoniczn"
Zabawne, utwór ze ścieżki dźwiękowej ?Icarus? czyli właśnie Toccata Bacha strasznie przypadł mi do gustu. W zasadzie tylko na ten motyw z soundtracku zwrócił moją uwagę. Do scen lotniczych pasował jak ulał.