Tylko 9, bo zakończenie zbyt bolesne... chyba charakterystyczne zmuszanie odbiorcy do głębszego zastanowienia się czy jest coś ponad miłością?
tak, temat, przesłanie, to wszystko jest wazne, ale przyznaje ze troche sie nudzilam przy jego ogladaniu. mimo to, polecam, bo warto obejrzec taki film produkcji izraelskiej, taki z zycia wziety ;) daje mocne 6/10.
Jeszcze jeden element magii tego filmu to fakt, że chodząc ulicami Tel Aviv'u (po nocnym seansie The Bubble) odczuwałam ciarki na całym ciele wracając doń myślami.
uwielbiam ten film! :) Jeden z moich ulubionych...nietuzinkowe postacie, świetne aktorstwo...zdziwiłam się, bo kiedy oglądałam ten film na Warszawskim Festiwalu Filmowy mogłam zauważyć, że osoby które wydawały mi się raczej konserwatywne (a film JEST odważny) umierały ze śmiechu i płakały z bohaterami...
Moim zdaniem zakończenie, mimo że smutne, jest piękne i chyba lepsze niż ckliwy happy end, albo powrót do rzeczywistości...jeśli jest coś po śmierci to Noam i Ashraf wreszcie są razem :)
Jak dla mnie, dopóki będzie się wywyższać śmierć i bezsensowne mszczenie przez samobójstwo. Nigdy nie będzie pokoju. Zło rodzi zło, dla mnie to najgłupsze zakończenie filmu powodowane przez idiotyczną ideologię.
wiesz, nikt nie wie, co jest dalej...smierc to w pewnym sensie ucieczka...no i jest bardziej prawdopodobne i prawdziwe...nie wiem, jakos mi sie trudno z toba zgodzic, ze to co sie stalo na koncu bylo zlem...choc z drugiej strony, jesli bysmy poszli dalej to ich smierc, wywolalaby protesty i albo 1. przyszedl by jakis moment otrzezwienie albo 2. smierc ktoregos z nich bylaby wykorzystana politycznie jako 'nastepny symbol martyrologi' ktorejs ze stron...nic nie jest czarne lub biale...
Będę SPOILEROWAĆ.
Mnie też nie podobało się zakończenie.
Nie lubię, gdy logika zostaje poświęcona dla sprawy - zaangażowane + smutne niekoniecznie równa się dobre. Przecież to, co zrobił na końcu Ashraf, stało w totalnej sprzeczności do jego charakteru i obrazu jego postaci budowanego od samego początku.. żeby nie było, film mi się podobał, a główni bohaterowie to już w ogóle ślinotok , marzę tylko, żeby zobaczyć w polskim filmie sceny choć w połowie tak odważne, jak tutaj ;)
Niestety zakończenie wszystko położyło. I nie chodzi mi o to, że od pierwszej wymiany spojrzeń między bohaterami chciałam zobaczyć chociaż umiarkowany happy end... ;) Ostatnie minuty faktycznie gorzko podsumowują temat i sprawie to służy, ale zrobienie z bohatera jakiegoś schizofrenika to wysoka cena jak na ambitne kino... wiem, że nigdy nie zrozumiem, jak to jest tam żyć, wiem, że nienawiść i realia niszczą ludzi, ale kurde, facet był w porządku i z bardzo otwartym umysłem, a z domu pod knajpę nie teleportował się w pięć sekund - miał mnóstwo czasu, by wszystko przemyśleć i ochłonąć. No chyba że zobaczenie ukochanego wywołało w nim tyle złych emocji i postanowił go zabić? -_-
nie myślałem ,że bd się udzielał do tej konwersacji ,ale się jednak zdecydowałem ,gdyż film wywarł na mnie ogromne wrażania podobnie . nigdy bym się tego nie spodziewał po produkcji izraleskiej ,ponieważ państwo izralel ma opinie konserwatywnego .
Co do wypowiedzi - ZoyaH pozwole sobie zacytować ostatnie zdanie : " No chyba że zobaczenie ukochanego wywołało w nim tyle złych emocji i postanowił go zabić? -_-"
co do tej wypowiedzi trochę się nie klei gdyż sam aktor skomentowałem to postąpienie w releksjach na rozdaniu nagród Berlinie ,że specjalnie odszedł od kawiarni ,aby nie zabić Noam'a ,lecz gdy odszedł i się odwrócił nie zauważyl ,że Noam podbiegł do niego . link http://www.youtube.com/watch?v=aKUtLDe6swc
enjoy ;-)
Mnie się też nie bardzo podobało zakończenie. Nie dlatego, że czekałam na happy end, ale dlatego, że zburzyło wszystko to o czym wcześniej opowiadał film, wszystkie wartości.
Mnie się nie wydaje, że po śmierci będzie miło, słodko, pięknie, kochankowie będą razem, spotka ich oczyszczenie - po prostu w to nie wierzę - wolałabym, by bohaterowie dali z siebie wszystko tu na Ziemi, ofiarowali się sobie wzajemnie i stawili czoła temu, co złe, demonom, ludziom.
Zgadzam się, że śmierć/samobójstwo to nie rozwiązanie. Może nie wolno mi oceniać ich postępowania, ale kiedy wiem, że to postępowanie niosło większe konsekwencje, już pal licho z ich życiem, jak śmierć osób niezwiązanych z ich historią, ogólnie niosło ze sobą zniszczenie, stratę - to nie zgadzam się na nie.
Oczywiście znajomość kultury, czasów, społeczeństwa, o którym w filmie mowa, też przydaje się w zrozumieniu bohaterów.
Film pokazuje codzienne i typowe życie gejów na tle codzienności politycznej i zagrożenia terrorystycznego w Izraelu. Choć można zauważyć, że Tel Awif jest całkiem tolerancyjny...
Zakończenie zaskakuje, ale chyba taki jest codzienny realizm tamtego świata - zginąć można przypadkiem następnego dnia po własnym weselu albo w zamachu.
Zastanawia mnie, czemu Ashraf postanowił wysadzić się pod lokalem, gdzie pracowali i przebywali jego przyjaciele... Czyżby śmierć siostry tak na niego wpłynęła, czy też jej mąż go do tego namówił?
A może taka jest mentalność Palestyńczyków - lepiej zginąć w samobójczym zamachu, niż żyć w zgodzie z własnym sobą (w przypadku Ashrafa - bycia gejem).
Polecam - to dobry film.
film dobry,ale zakończenie kiepskie, celem nadrzędnym okazało się wywołanie rzewnego płaczu u widza kosztem logiki całości. Odbieram to jako przejaw izraelskiej propagandy w myśl której każdy palestyńczyk to psychopata mogący w każdej wysadzić w powietrze swoich znajomych. Ashraf mógł jak już chciał iść się wysadzić w jakiejkolwiek innej kawiarni Tel Avivu a nie koniecznie tam gdzie jego zamach spowodowałby straty wśród bliskich mu osób. Poza tym chyba osoby przeznaczone do takich zamachów są odpowiednio szkolone psychicznie przed takim zamachem(na wypadek gdyby miały się w ostatniej chwili rozmyślić) a nie idą tak z biegu!!! Pamiętacie zakończenie w hollywoodzkiej wersji Romeo i Julii? Tam też zmieniono oryginał aby uzyskać podobny EFEKT!
Och, absolutnie się nie zgadzam, nie ten reżyser, nie te nazwiska, by mogłaby być to po prostu "izraelska propaganda". Panowie lubią grzebać głęboko w umysłach odbiorców, czasami dogrzebują się do niepotrzebnego, ale akurat dobro i równość nas wszystkich, i podyktowane tym nasze spojrzenie na siebie, leży im na serduchu.
Cóż, bywają momenty, gdy miasto nazywane jest Gay Awiwem, mnie to nie przeszkadza (-;
To miasto ciągle się zmienia, a konflikty? Nie tylko arena starć izraelsko-arabskich, kwestie dyplomatyczne i ekonomiczne, to przede wszystkim wewnętrzny konflikt między wyzwolonym miastem-stolicą państwa Izrael, uznającym równość w prawach i obowiązkach mieszkańców a religijnym miastem-stolicą państwa Żydowskiego (taka "sierotka" od Jerozolimy), gdzie ortodoks potrafi wyciągnąć rękę przeciw rodakowi. Tylko nie wydaje mi się, by to był problem wyłącznie Izraela i Tel Awiwu, choć nie mam wątpliwości, że skala konfliktu w porównaniu z innymi państwami-miastami-regionami Świata jest większa.
Do Gatiniusha jeszcze: akurat tam, gdzie tych happy-endów jest najmniej - oczekiwałabym właśnie zakończenia mądrego, dobrego, niosącego nadzieję. Nawet, gdyby to miałby być banalny ślub (zarejestrowany związek) bohaterów i ich dłuuugie życie, nękane od czasu do czasu głosami z zewnątrz.
1. Zaskakują mnie komentarze w stylu: "dlaczego Ashraf zdecydował się wysadzić obok kawiarni swoich przyjaciół i znajomych". Pobrzmiewa w nich lekki szowinizm - bo czy bardziej logiczne (lepiej) jest wysadzić się w tłumie nieznanych sobie "obcych" - jak na ogół czynią samobójcy - zamachowcy?
2. Ashraf nie jest typowym zamachowcem. Ktoś kto twierdzi, że Szimi wysadza się w powietrze, aby zemścić się na zabójcach jego siostry, chyba kompletnie nie zrozumiał jego decyzji. Poszukiwania własnej tożsamości, zmaganie się z odrzucieniem, niezrozumieniem, stereotypami, czy wreszcie z własnym przeznaczeniem to tylko niektóre z emocji jakie targają tą osobą. Ashraf okazuje się "sodomitą", a Szimi "terrorystą" - po obu stronach konfliktu jawi się jako odmieniec. Samobójstwo głównego bohatera nie jest wyrazem jego nienawiści do obcych, ale raczej miłości do bliskich (dążenia ku nim). Śmierć jest dla niego z jednej strony ucieczką, a z drugiej strony sposobem na integrację swojej osobowości.
Rozumiem co napisałeś/aś, ale przecież mógł się zabić normalnie, w samotności, a nie na ulicy pełnej ludzi, pociągając z sobą inne, niewinne ofiary. W oczach ludzi, którym był obcy, wyszedł na kolejnego chorego terrorystę żądnego zemsty. A przecież gdyby nie zauważył tam ukochanego, to wysadziłby całą knajpę. W imię tego, że był nierozumiany i nie widział dla siebie miejsca w takim świecie? Wiesz, ja też uważam, że nie pasuję do świata, też się czuję nierozumiana. Ale na pewno planując samobójstwo, nie pociągnę za sobą ani ukochanego, ani innych niewinnych ludzi...
Ja absolutnie nie twierdzę, że Ashraf (ani ktokolwiek inny) powinien się zabijać w imię czegokolwiek. Tą postać traktuję bardziej jako metaforę lub symbol. Czego? Moim zdaniem Ashraf zrobił to czego oczekiwała od niego zarówno strona palestyńska, jak i izraelska - owszem zamachy to inicjatywa tych pierwszych, ale czy nie jest też tak, że Izraelczycy widząc w każdym muzułamaninie terrorystę, sami są czynnikiem sprzyjającym konfliktowi. Reasumując Ashraf postanowił w chwili śmierci być wśród najbliższych - nie chciał po prostu zabijać, ale odczuć to czego tak bardzo brakuje relacjom izraelsko-palestyńskim.
Ja kontekst polityczny w ostatniej scenie odsunąłbym nieco na drugi plan, bo w końcu zamach terrorystyczny naszego bohatera nie miał motywacji politycznej, ale przede wszystkim Ashraf miał motywację osobistą; zaś wybrane miejsce ataku- cóż, chyba każdy- nawet normalny w swojej nienormalności- ;D człowiek chciałby umrzeć z najbliższym/ najbliższymi (zgadzam się z wsoralem); I mimo całego tragizmu na końcu można by podsumować, że umarli szybko i szczęśliwie
Ja też jestem bliżej kilkuwarstwowej interpretacji. Równorzędnie podejmuje się w filmie parę równie istotnych wątków - od zderzenie tradycyjnego społeczeństwa, jego zasad, z podejściem nowoczesnym, liberalnym (tu: swoboda seksualna, nieskrępowany i skrępowany homoseksualizm), konfliktu izraelsko-palestyńskiego, roli przyjaźni, relacji międzyludzkich aż po kwestie uniwersalne, jak uczucie, które łączy ludzi bez względu na granice, rodzinę, nakazy obyczajowe (musisz się ożenić i to zagwarantuje święty spokój i zadowolenie otoczenia). Bardzo dobrze wspominam ten film i z przyjemnością - choć cierpką - wracam przy okazji pokazów w Ale Kino. Chwała tej stacji za cały czas dobre filmy.