Choć uważam, że i tak jest to jeden z ciekawszych horrorów w ostatnich latach, to i tak mógł być o wiele lepszy. Po pierwsze całkiem niezły pomysł na film. Po drugie, jest bardzo dobry, ponury, posępny klimat. Oczywiście, my od początku wiemy o co w tym filmie będzie chodzić, ale mimo to, że raczej nie ma tu momentów zaskoczenia, to i tak ogląda się to z zaciekawieniem.

Sam Badabook wygląda świetnie! Nie rozumiem zastrzeżeń. Właściwie to chętnie obejrzałbym sequel z udziałem tej postaci. Dla mnie jest idealną mieszanką grozy z groteską. A to "baba-dook-dook-dook!" w jego wykonaniu jest znakomite! Wszystkie momenty, w których pojawia się tytułowy Badabook (a nie jest ich za wiele) są porządnie nakręcone. Atmosfera od razu robi się gęstsza, a napięcie wzrasta. Oczywiście nie brak tu jump scare'ów, ale nie są one nachalne i robią swoje w kwestii utrzymywania uwagi widza.

Jeśli chodzi o grę aktorską, to dzieciak trochę mnie wkurzał, ale chyba taki właśnie miał być. Najlepiej gra jednak jego matka (w rolę wcieliła się Essie Davis), której postać jest naprawdę przekonująca.

Dla mnie film psuje poniekąd jego zakończenie. Szkoda, że zdecydowano się na "opętanie" matki, zupełnie nie tak to sobie wyobrażałem. Od momentu kiedy matka staje się szorstka dla syna i zwyczajnie nie jest już sobą, jakoś straciłem większe zainteresowanie dla tego co się dzieje na ekranie. Trochę za dużo przesadzonych efektów, scen ma w końcówce miejsce. Dla mnie tytułowy Babadook do samego końca filmu powinien być kluczowy, ale nie wchodzący w postać matki, a sam w sobie, jako potwór pojawiający się przez pierwszą godzinę filmu.

Niemniej, dość mroczny klimat zachowany jest do końca filmu i za to należy się pochwała. W ogóle jest to jeden z ciekawszych horrorów ostatnich lat. Poza tym, choć nie wszyscy to dostrzegają, w filmie nie brak też zamierzonych momentów humorystycznych i je również muszę docenić.

Moja ocena: 7/10.