obraz Manili zdecydowanie różny od tego z turystycznych folderów.Ciekawie poruszona kwestia wyboru pomiędzy kasą a sprawiedliwością.Oryginalny
Ja go właśnie oglądałam na Ale Kino! film mi się spodobał, ciekawy pomysł i fajnie wykonany.
Przede wszystkim brak wszystkiego, co w filmie typowe. Tutaj fabuła nie jest napędzana na siłę, czas biegnie swoim rytmem a nigdy zbyt wolno. Zżymam się, gdy słyszę/czytam, że ten film jest przeintelektualizowany. Miłość, cokolwiek- tutaj ma oblicze takie, na jakie zasługuje (no ale przecież to jak wszystko inne- względne). Opowieść zaczyna się i kończy (mało tego: przedstawiona jest od początku do końca) w środowisku biedoty (często recenzenci skupiają się przede wszystkim na tym aspekcie,) której prawdopodobnie nie pozwolono rozwinąć się intelektualnie w "cywilizacyjnym" tego słowa znaczeniu. Za to inteligencja emocjonalna u tych ludzi taka, że hoho! Ale..przecież takie obrazy widzieliśmy już w kinach, wydawałoby się, że to tendencyjne zestawienie. Może gdyby nie sceny takie tak: objazdowa (choć raczej- opływowa) zbiórka pieniędzy, siusianie na posadzkę czy sam początek filmu (ulewa, parasol, babcia-wnuk i motyw drogi) film nie zrobiłby na mnie takiego wrażenia? Chyba zrobiłby, ponieważ przy dialogach sprowadzonych do minimum chciało mi się interpretować proste słowa w perspektywie podszytej słodką niby-wiedzą- co dalej (?) [a to lubię]. Także : jakiś constans jest, a takowym jest najprostszy w rozumieniu- spokój który sam w sobie (siłą rzeczy) delikatnie tworzy napięcie.
A tak naprawdę to wszystko, co powyżej, mogłabym streścić do tego, co poniżej.
Z przyjemnością obejrzę kolejne filmy Mendozy. No i lubię faceta za imię.