Nie polecam. Jeden z najgorszych filmów jaki ostatnio widziałam. Po pierwsze reżyser próbował
połączyć film dokumentalny z jakimś przerysowanym obrazem bohatera. Wyszło dość pokracznie.
Aktorzy są źle dobrani (zwłaszcza główni), a bohaterowie to jakieś woskowe figury, a nie żywi
ludzie. W efekcie zamiast filmu poetycko-biograficznego powstał jakiś groteskowy obraz bohatera,
który umiera na czerwonym dywanie, a obraz który powinien wywołać nostalgię, powiedzieć coś o
powstaniu warszawskim i wielkim polskim poecie wywołuje ironiczny uśmiech, ogromną irytację i
nie mówi nam nic o Krzysztofie Kamilu Baczyńskim poza tym, że wziął ślub i umarł w powstaniu.
Jak sama nazwa mówi jest to film "poetycko-biograficzny" i myślę, że warto się skupić na poezji. Przez interpretację można wyczytać, jakie poglądy Baczyński miał na życie, śmierć, samą wojnę. Ja jestem pod wrażeniem. Wszystko współgrało. Jeśli chodzi o jedną z ostatnich scen, gdzie Baczyński ginie, to jest fenomenalna. Całość w kolorach bieli, którą przecina czerwony dywan... Obraz-symbol. W połączeniu ze świetną recytacją - nie mam słów. Jedyne, co mi nie pasowało, to zaśpiewanie przez któregoś z ludzi uczestniczących w slamie "Z głową na karabinie". Wyobrażałam sobie ten moment inaczej... Ale reszta - idealna.
Może potrzebuje obejrzeć ten film jeszcze raz, ale mam takie same odczucia. Nie zgodze sie, iż jest bardzo słaby.Jest nieprzeciętny, coś w nim urzeka i wzrusza, ale brakuje, przynajmniej mnie, jakiegoś dramatyzmu, historii w czystej postaci. Szczerze oczekiwałam dobrej lekcji historii w połączeniu z ogromnymi emocjami wypływającymi z wierszy Baczyńskiego. Zabrakło mi charakteru samego poety. Tak naprawdę nie dowiadujemy się o nim nic poza kilkoma najważniejszymi faktami. Film zapewne jest bardzo dobry dla znawców życia i twórczości Baczyńskiego. Przeciętny odbiorca może się zawieść.. Ja potrzebuję obejrzeć go jeszcze raz.
W filmie bardzo dużo symboli, a mało dosłowności i scen, które ukazują życie Poety w sensie takich jak scena wysadzenia pociągu. Jednakże dzięki temu wyłania się potęga poezji, gdyż za pomocą wierszy narysowano bardzo dobry obraz. Dla mnie 8/10 i film jako obowiązkowy na lekcji polskiego !
Czekałam na ten film i podchodziłam do niego bardzo emocjonalnie. Gdy oglądałam trailer - przechodziły mnie ciarki... A teraz, po obejrzeniu filmu zastanawiam się, co reżyser chciał nam przekazać. Zwykły widz uzna, że film jest badziewny, znawca poezji Baczyńskiego uzna film za wielki, a ja? A ja się zawiodłam... Pokazali Baczyńskiego jakby był posągiem z marmuru: radosna dziewczyna go przytula, matka odchodzi, ludzie giną a on nic. Myślałam, że obejrzę film o poecie, że zobaczę człowieka, który niesamowicie pisał a dostałam jakąś niezgraną papkę. Jak to jest, że Anglicy potrafili nakręcić niejednokrotnie wspaniałe filmy o Szekspirze, w którym czuło się kim był i co czuł. A my? Tak trudno jest stworzyć film po którym nie tylko pozna się lepiej polskiego poetę, ale również będzie się z nim przyrównywać? Żaden z polskich dzieciaków nie obejrzy tego filmu, albo w połowie wyłączy i nie dowie się nic ani o Baczyńskim, ani o jego twórczości... Zmarnowany potencjał... A zapowiadało się tak dobrze...
Również jestem mocno rozczarowana filmem, który odbieram jako nieskładny miszmasz pretendujący do miana kina poetyckiego, artystycznego.
Niezrozumiałe jest to, że Baczyński, poeta pokolenia kolumbów, pokazany jest w tonie XIX w. wyobrażenia o poetach romantykach. Aż się prosi, żeby sprowadzić postać poety na ziemię i pokazać jego ludzką twarz, heroiczną walkę, życie ideałami i ich konfrontację z codziennością. Zamiast tego mamy wyidealizowaną, nienaturalną wizję człowieka, który śni na jawie, wzdycha, tęsknie wygląda w chmury, przypomina mimozę nie ma nic wspólnego z przedstawicielami swojego pokolenia. Jak na film biograficzny o Baczyńskim nie dowiadujemy się niczego ponad to co zakłada program nauczania - chyba takie było założenie, stworzyć film w tonie edukacyjnym, na który przyjdą rzesze dzieciaków z gimnazjum i liceum oczywiście w ramach lekcji, bo po godzinach pewnie nikt z nich nie chciałby iść na ten film...
Poezja Baczyńskiego nie jest w stanie zakryć braków części fabularnej - cóż z tego, że jest symbolika, skoro historia opowiedziana jest do bólu patetycznie (w typowym dla Polaków tonie uwielbienia dla wspólnych niepowodzeń i cierpień), w sposób tak rozbuchany, że bohaterowie ściągnięci są do roli jednowymiarowych kukiełek, które tylko towarzyszą budowaniu natchnionej wizji.. Cóż z wizji, gdy nie mamy ludzi - nie ma emocji...
Ja może nie jestem znawcą poezji Baczyńskiego, ale jego wiersze zawsze do mnie przemawiały, a film mimo to uważam za mega słaby. Masz rację - zmarnowany potencjał na maksa
Zgoda, film słaby, chaotyczny. Miało być pięknie a wyszło jak zwykle. Przyczyny dla mnie są oczywiste - jak coś jest do wszystkiego, to naprawdę jest do niczego. Kordian Piwowarski: Reżyseria, Scenariusz, Operator kamery, Montaż. To jeszcze pozostała na planie wolna fucha Dyżurnego Planu. Film to efekt wspólnej pracy scenażysty, reżysera, operatora obrazu, aktorów, drugiego reżysera, realizatora dźwięku i wielu innych. Każda osoba na planie w mniejszym lub większym stopniu wpływa na efekt końcowy. Może Pan Piwowarski powinien więcej czasu spędzić na planie filmowym (czy też serialowym) w charakterze drugiego reżysera, i zwyczajnie nauczyć się warsztatu? Szkoła to nie wszystko. Może pomogły by konsultacje (a nieraz nawet sprzeczki) z operatorem lub drugim? Nie jestem wrogiem kina autorskiego, uwielbiam choćby J.J. Kolskiego, tyle że on ma coś do przekazania i robi to świetnie.