na pewno jest to najsłabsza i najmniej dochodowa rzecz jaką Andy wyprodukował. Poza osławioną sceną rozstrzaskania noworodka o chodnik,nie znajdziemy tu nic specjalnego (owa scena jest główną przyczyną małego rozprowadzania filmu) a poza tym Jonhsonowi do Morrisseya bardzo daleko.
Skąd tego gościa wogóle wytrzasneli ? koleś mając niezły budżet i zawodowych aktorów stworzył jakieś chore gówno które przyrównać można tylko do cienkiego naśladownictwa Johna Watersa. w samej pierwszej scenie podanej w obrzydliwy sposób widziałem zmagającą się z łazience Divine ale chwile to nie liczne a i tak nie reprezentujące wysokiego poczucia humoru. ... ale cóż,z takim pojebanym scenariuszem to i nawet Ja bym się wyłożył ;)
jakieś 3/10 moge dać.