zgadzam się ze wszystkim

O tak, za mało o tej drugoplanowej parze... Spokojnie możnaby wydłużyć film o pół godziny, ale zawrzeć tam również ich historię.

Dziecko mi się spłakało jak bóbr :-D

No tak, ja sobie dośpiewam tę historię, tylko jeszcze nie wykoncypkowałam, dlaczego nauczyciel tańca nie oświadczył się Odetcie po pożarze. Ale nie każdy tak lubi. Mi by nie przeszkadzało, gdyby coś o tym więcej było.

No bo on w niej ewidentnie się... teges. A ona w nim? Czy była tak pochłonięta tańcem? A potem, gdy straciła balet, uświadomiła sobie, że straciła też swoją szansę? Czy może nigdy go nie zauważała, ot kolega z pracy?

I właśnie ten niedosyt mnie męczy! Jak już wspominałam, mam bogatą wyobraźnię i jak się uprę to dopiszę prequel na własne potrzeby, ale to nie to samo. Skąd mam wiedzieć, czy napiszę "prawdę"? A jak za kilka lat wyjdzie film "Odetta" i okaże się, że byłam w szeeeeroooookim błędzie?

Chciałabym napisać jeszcze coś o Camilli, biedne dziecko, nauczone pogardy do wszystkich. I to jej "Tańczę, bo... Matka mi każe." Najsmutniejszy tekst w całym filmie. A przecież baletnicą nie można być całe życie, już koło czterdziestki jesteś nauczycielką tańca. A Camilla nawet nie wie, co ją interesuje, co chciałaby w życiu robić :-(

Się rozpisałam :-D Ale nie wiem czemu, ten film na długo pozostanie w mojej pamięci.

moze chcieli zyc w konkubinacie?

To dlaczego nie żyli?

Bo umarli

zaręczona para też żyje w konkubinacie...

Zgadzam się. Dziś miałam okazję obejrzeć i zdecydowanie zabrakło mi historii Odetty i nauczyciela, jak i historii rodziców Felicji. Czuję pewien niedosyt.

Zapomniałam tylko dodać, że z postacią matki Kamili chyba trochę przesadzili...

nie zapominajmy o jednym, to jest bajka dla dzieci, takie bajki mają czegoś uczyć, mieć w sobie jakiś morał, i ta bajka jak najbardziej te morały posiadała, to nie jest jakiś film stworzony dla dorosłych, w którym wszystko było rozwinięte, wszystko jasne, wszystko wyjaśnione itp.

Mnie zastanawiało dlaczego Odetta się tak "stoczyła" po tym pożarze. Była utalentowaną baletnicą, więc dlaczego nie uczyła albo nie pracowała jako jakiś choreograf tylko jako zwykła sprzątaczka? Zwłaszcza ,że miała znajomości w tym świecie i na pewno ktoś by jej pomógł odnaleźć się w tej branży po wypadku. Film tego kompletnie nie porusza a mnie to bardzo interesuje. Jaka historia się za tym kryje ,że gwiazda baletu skończyła na mopie. Miałam okazję poznać prawdziwe emerytowane baletnice i w żadnym przypadku nie było tak ,żeby musiały po zakończeniu kariery musiały sprzątać czy wykonywać inne, mało prestiżowe zajęcie. Wychodzi na to ,że musiało się tam stać coś strasznego i bardzo dramatycznego, skoro z roli gwiazdy obracającej się w paryskiej elicie skończyła jako sprzątaczka- no ale film postanowił krótko uciąć tą kwestię. Za to właśnie obniżyłam ocenę filmu.

Przecież ona miała laskę do podpierania się i utykała czyli ma niesprawną nogą to jak może tańczyć?!

Animacje tego typu mają pobudzać wyobraźnię i nakreslac wartości. Historie drugoplanowej postaci możesz dopowiedzieć sobie sama.
Może po pożarze wpadła w depresję i zamknięta w sobie nie potrafiła być nauczycielka? Uszkodzona noga jeszcze bardziej uszkodziła jej dumę?
Tutaj chodzi o główna bohaterkę, reszta to doskonały zarys pokazujący wartości i tworzący magię bajek :-) każda z postaci jest mocno charakterystyczna i o to chodzi.
Jedyne do czego się przyczepić można, to faktycznie do ,,barbi muzyki" która według mnie mocno uderza w dziewczęce grono odbiorców, a tak być nie powinno. Więcej epickiej muzyki i byłoby genialnie.
Pozdrawiam!

Oceniłabym o wiele wyżej, bo uwielbiam filmu o spełnianiu marzeń i ciężkiej pracy. Według mnie jednak jest kilka niedociągnięć, które mogłyby znacznie go ulepszyć: wspomniane wyżej rozwinięcie wątków postaci drugoplanowych, choć to w najmniejszym stopniu. Niedopasowanie kilka utworków muzycznych czasami powodowało zdumienie. Jednak największym moim zarzutem jest rola czasu w całej opowieści. Choreograf mówi, że codziennie jedna z dziewcząt odejdzie. Czyli Felicja nauczyła się tańczyć od zera do mistrzostwa, po drodze przerastając dziewczynki robiące to od lat, w ciągu jakichś... dziesięciu dni? Nawet zakładając wielki talent i pasję... To po prostu nie trzyma się kupy! O wiele lepiej byłoby, gdyby dziewczynki odpadać miałyby na przykład co tydzień. Wtedy powiedzmy że staje się to bardziej realne... Oczywiście to bajka, więc nie wymagajmy stuprocentowej realności, jednak mimo wszystko dzieciaki powinny się dowiedzieć, że ciężka i systematyczna praca daje wyniki - w realnym życiu w jeden dzień nikt mistrzem nie zostanie. Nie wspominając o takich aspektach pracy sportowca czy tancerki jak odpoczynek i sen. ;)

Zgadzam się. Brakowało mi rozwinięcia historii Odetty i Mérante. Nieco starszym dzieciom także - zwłaszcza dziewczynki chciały poznać losy tych bohaterów. Film mógłby być spokojnie dłuższy o 15 minut, by w tym czasie opowiedzieć ich historię. Czas też przedstawiony na niekorzyść - o wiele lepiej byłoby, gdyby dziewczynki odpadały przynajmniej co tydzień (a nie codziennie). Ogólnie jednak fabuła bardzo ciekawa, z morałem, dosyć ładna wizualnie. Muzyka akurat dzieciom nie przeszkadzała. Ja wolałabym utwory klasyczne, ale w końcu to animacja dla młodszych widzów :)

Ja się dopisuję do krytyki zwłaszcza jeśli chodzi o stronę muzyczna Jak dla mnie również za mało komediowo To zdecydowanie taka animacja na poważnie dla starszych dzieciaków

A ja bym się tylko chciała dowiedzieć, jakim cudem ten cieć z sierocińca pozbył się zeza?