Film jest z pewnością znakomity, świetnie napisany, takoż wyreżyserowany i zagrany, przepięknie zfilmowany i umuzykalniony, dekoracje, kostiumy też sam miód, ALE... No właśnie, ale brakuje mi w nim takiego "kopa", charakterystycznego dla filmów Mistrza Kubricka. "Dr Strangelove", "Odyseja kosmiczna", "Mechaniczna pomarańcza", "Lśnienie" czy "Full metal jacket" miały w sobie taką niepowtarzalną atmosferę niezwykłości, która nie pozwalała oderwać wzroku od ekranu, ten film zaś jest "zwykły", nie ma w nim tego. Ale i tak z czystym sumieniem mogę dać 9.
Tez daje 9. :-) Zgadzam sie ze wszystkim -film ciagnie sie i nie ma tego "czegos", ale i tak ogladanie jego to rzadka przyjemnosc.
Tez daje 9. :-) Zgadzam sie ze wszystkim -film ciagnie sie i nie ma tego "czegos", ale i tak ogladanie jego to rzadka przyjemnosc.
Według mnie "Barry Lyndon" to najlepszy z filmów Kubricka. Z pewnoscią nie jest to "zwykły" film. Jest jaknajbardziej niezwykły jak na swoj gatunek oraz epokę w której toczy sie fabuła. Arcydzieło.
Powiem tak: pierwsze 90 minut filmu to wręcz geniusz nie do opisania. Zero nudy, maksymalny kop! Potem tempo zwalnia, film staje się przegadany - dużo sie mówi, mało sie czyni. Nie to, że potem jest źle, ale gorzej niż w części I. Niemniej jednak - solidna 9/10.
Barry Lyndon'a ogląda się z" oczami szeroko otwartymi ";) - nie zmieniłbym w nim absolutnie nic , każdy kadr , każda scena , każda nuta muzyki , niesamowity klimat - ten film ma wedłóg mnie najlepszy klimat spośród wszystkich dzieł Kubrick'a - Amadeus i Lyndon to chyba dwa najlpesze filmy kostiumowe jakie dotąd powsatły....