4 Oscary za scenografię, zdjęcia, kostiumy i muzykę zapewne zasłużone, ale po raz kolejny spotykam się u Kubricka z filmem robionym głównie dlatego, by nacieszył oko reżysera i grono osób poszukujących doznań wizualnych. Kubrick genialnym reżyserem jest, jego wpływ na swoje produkcje jest widoczny aż nadto, jednak patetyczność przekazu ma też swoje granice, za którymi przeradza się w sztuczność. Po raz kolejny na próżno szukać choćby źdżbła naturalności w grze aktorskiej. Żołnierze, jak w "Ścieżkach chwały" w scenie bitewnej padają na ziemię w arcyśmieszny sposób (sama bitwa także wygląda przedziwnie, angielskie oddziały po prostu niestrudzenie ruszają do przodu po francuskie kule - ale to temat dla koneserów historii wojen). Dialogi, choć buchające perfekcyjnie dobranym słownictwem, sprawiają wrażenie rzemieślniczo wykutych na pamięć. Jest tu oczywiście próba przeniesienia na ekran tamtejszej rzeczywistości, w której wyższe sfery spędzały dnie na takich właśnie kwiecistych pogawędkach, ale każdy wie o nieskończonym powtarzaniu scen przez Kubricka, do momentu, aż nie zadowolą jego samego. Wyzbywa w ten sposób swoje filmy z bardzo istotnego elementu aktorskiej spontaniczności, czego oko ludzkie być może nie wychwyci przy genialnym Jacku Nicholsonie, ale przy "Pomarańczy" czy "Barrym Lyndonie" już tak. Moja ocena: 7/10.
Z całym szacunkiem, ale wkręcaniem nazwałbym stawianie temu filmowi okrągłej dyszki. Mam nadzieję, że nie zrobiłeś tego wyłącznie z powodu nazwiska Kubrick.
Nigdy nie oceniam filmów przez pryzmat nazwiska. Co najwyżej zaniżę ocenę jesli dobry reżyser zrobi film niesatysfakcjonujący mnie.
Dokładnie tak ma się rzecz z moją oceną "Barry'ego Lyndona" (i "Pomarańczy" przy okazji). Nie urwałem się z choinki, oceniając ten film ot tak sobie na 7, tylko mam wobec filmów Kubricka zawyżone wymagania i jeśli się nimi rozczaruję, obniżam ocenę w stosunku do oceny ogólnej. Pozdrawiam.
Z oceną Mechanicznej Pomarańczy się zgodzę - tez dałem 7/10. Barry Lyndon to jednak dla mnie dużo lepszy film ale tez rozumiem, że może się nie podobać. Ogólnie z Kubricka to chyba Full Metal Jacket lezy mi najbardziej. Dr. Strangelove akurat nie miałem okazji oglądać.
Może nie tyle nie podobał się, bo Kubrick to jednak zawsze bardzo dobra oferta dla widza, co oddziałał na mnie w dużo mniejszym stopniu, niż tego oczekiwałem, wiedząc jak genialny klimat Kubrick potrafi wytworzyć. Mam nadzieję, że odnajdę to w "Full Metal Jacket", którego na pewno niebawem obejrzę, natomiast mogę w tej kwestii polecić Ci właśnie Strangelove'a, zwłaszcza, że to również film powiązany z tematyką wojny.