Wybitny film. Pod względem wizualnym jest to absolutne mistrzostwo, naprawdę trudno mi wskazać film, który pod tym względem robił aż takie wrażenie. Każdy kadr!, i tak dalej...
Do samej fabuły można się jednak przyczepić. Że tak liniowo prowadzona, że aż za prosta, że postaci stereotypowe, papierowe, o głównym bohaterze wiemy tak naprawdę niewiele więcej niż to, że przeżył opowiadaną historię.... Można to jednak usprawiedliwić tym, że Kubrick próbował po prostu stworzyć kinową operę. Potwierdzić to przypuszczenie mogą np. właśnie takie a nie inne przedstawienie historii, wielki przepych scenograficzny, czy cały czas grająca w tle muzyka, i to klasyczna!
Co prawda raz tylko w życiu byłem na operze, a to skojarzenie co do barry'ego nasunęło mi się od razu.
A to, że nie śpiewają arii uważam przy powyższych warunkach za ogromną zaletę. Widziałem kiedyś film w którym non-stop śpiewają i wspominam go jako swój najkoszmarniejszy seans. Na szczęście odbiłem to sobie filmwebową jedyneczką :]