6/10, świetne zdjęcie,ale niestety flaki z olejem w pewnym momencie
No tak, zespół Pantera posługiwał się zupełnie inną wrażliwością artystyczną niż Kubrick, dlatego myślę, że film nie dotarł do Ciebie. Chociaż świętej pamięci gitarzysta Pantery był wzorowym muzykiem, ale raczej w swojej działce. To zespół, a w głównej gitarzysta on był odpowiedzialny za bdb. muzykę Pantery, a nie Phil Anselmo.
Również się pod tym podpisuje. Może to kwestia mojego humoru podczas oglądania, ale film zupełnie mnie nie zaciekawił. Robiące wrażenie wykorzystanie naturalnego światła, bardzo dobre kostiumy, dobra sceneria, gra aktorska i... mnie zanudził.
Zgadzam się, przerost formy nad treścią. Wizualnie to arcydzieło, ale co z tego skoro te 3 godziny naprawdę się dłużą?
Oczywiście to żaden argument, jednemu się dłuzy, innemu nie, ale cieszę się, że nie jestem odosobniony w swoim poglądzie.
Odkładając na bok wszystkie walory wizualne, pozostaje nam po prostu nudnawa i przydługa historia życia niezbyt interesującego tak naprawdę człowieka. Ciężko mi było polubić lub zniechęcić się do tego bohatera, bo był nijaki. Ani sympatyczny, ani antypatyczny, ale niestety był głównym bohaterem, przy którym te 3 godziny musiały upłynąć...
Sam film nie jest ani zabawny, ani poruszający, nie trzyma w napięciu, za specjalnie nie jest też ciekawy, historia jakich wiele i to wszystko, i do tego snuje się prawie jak Dynastia...
To nie jest arcydzieło.
Ja z kolei oglądałem z niesłabnącym zainteresowaniem. Fascynująco opowiedziana historia.
Podpisuję się pod Waszymi opiniami.
Problem z tym filmem jest taki że ani on nie wywołuje silnych emocji u odbiorcy (o ile wywołuje jakiekolwiek poza znurzeniem) ani nie niesie żadnej wybitnej treści. Jest nijaki, jego interakcja z widzem jest znikoma. Nie zachwyca (bądźmy szczerzy) aktorstwo, choć to wina zdecydowanie scenariusza który nie kreauje żadnej interesującej czy (co chyba gorsze) wymagającej roli. Postacie są bezpłciowe, kartonowe i stereotypowe do bólu, ich decyzje przewidywalne. Ano właśnie, akcja obrazu jest w irytujący wręcz sposób przewidywalna. A tam gdzie film mógłby zaszkoczyć, wyłamać się z wszechobecnej aury "czegoś nudnawego co już się zna" wlecze się tylko nie miłosiernie do punktów których położenie i przebieg jest dla nas tak oczywisty i pasjonujący jak umiejscowienie mleka w lodówce.
"Barry Lynodn" może się podobać (oczywiście od strony wizulnej jest zniewalający ale scenariusz także może komuś przypaść do gustu) ale na pewno nie jest arcydziełem. Ja mu dałem 7/10 troche na wyrost za zdjęcia i fakt że to Kubrick przede wszystkim. I wacham się czy była to dobra decyzja; skoro to Kubrick to tym bardziej powinno się od niego wymagać. Czyżby pogłos nazwiska przesłonił mi odbiór filmu? I, zważając na ocene filmu, czy wiele osób jeszcze tak postąpiło?
"Podpisuję się pod Waszymi opiniami."
Nie pod moją. Bo moim zdaniem to jeden z najlepszych filmów Kubricka. Smutny moralitet o bezskuteczności ludzkich działań, wysiłków, tęsknot.
Dokładnie. A scena konduktu pogrzebowego syna była bardzo mocna.
Na ten film trzeba mieć odpowiedni nastrój. Jest spokojny i stonowany, takim widz zostaje po seansie. Mnie utwierdził w przekonaniu, że Stanley Kubrick jest faktycznie najlepszym mi znanym reżyserem (od pewnego momentu w karierze, wszystkie jego filmy prezentują wysoki poziom).
Normalnie nie lubię kostiumowych filmów, ale gdy pozwolimy się porwać epoce, narracji, tej historii, realiom świata europejskiej arystokracji tamtych czasów - film gwarantuje kilka minut zastanowienia. Film trwa 3h, ale były momenty, że spijałem każdą sekundę. Piękne przesłanie końcowe. Bardzo mi się podobały stroje/fryzury/makijaż. Profesjonalna robota w każdym calu.
A mi się film spodobał. Nie twierdze że jest arcydziełem, druga część dosyć przewidywalna i według mnie zbyt duża rola narratora. Mimo to film mi się ogladało przyjemnie przez to że pokazywał w zgrabny sposób pewne mechanizmy i zachowania ludzkie. Dla niektórych może trochę tracić gdyż przekaz (moim zaniem) jest dydaktyczny a nie rozkminowy ale to już kwestia gustu
To ja sie uplasuje po środku waszych opinii z notą 8/10. Film na pewno ciekawy i ważny, lecz nie wszystko było tak przedstawione jak w innych głośnych filmach Kubricka.Spodziewałem się trochę więcej a dostałem trochę mniej.Główny bohater jest właśnie ciekawy bo ani dobry ani zły, trudno go ocenić, mocno niejednoznaczny.
Racja, jednak ja to widzę tak. Pierwsza część filmu mi się b. podobała, sceny walk - świetne, ale sama fabuła i te typowe w tych czasach angielskie maniery zaczęły mnie już później nudzić, scena z śmiercią synka Barry'ego aż mnie prawie w ogóle nie poruszyła. Film skończył się wtedy, kiedy miał się skończyć i to mnie zachęciło do postawienia filmowi 6/10.
No pewien zawód to jednak jest. Wielu pisze że arcydzieło, a tutaj niestety film wyłącznie dobry. Początek na pewno lepszy, w drugiej części przyciąga jedynie wzruszająca scena Barry'ego z synkiem i genialna scena ostatniego pojedynku (najlepsza w filmie). Ogółem 7/10.
obejrzalem 2 raz i bez dyskusji arcydzielo. a te dlugie sceny byly zrobione specjalnie, to nie wada.nie w kazdym filmie jest potrzebna akcja efekty i dynamizm. co do fabuly, dzis filmy historyczne czy kostiumowe powstaja tylko dla efektow , czy kostiumow i scenografii. wiec nie wiem o co chodzi...