Kochani,
nieśmiało zacznę od listy rzeczy, których bałam się przed obejrzeniem filmu.
1) filmy kostiumowe
2) stanley kubrick
3) pani od matematyki
4) długie i nudne produkcje
5) pan freud
oto lista rzeczy, których boję się po obejrzeniu filmu.
1) stanley kubrick
2) pani od matematyki
3) świeczki, które mogą podpalić mi dom o długie firany
4) konie
będąc z Wami, Kochani, zupełnie szczera: byłam źle nastawiona do filmu przez wiele czynników. długość, historyczność (??), nienowoczesność, pozorna sztywność.
okazuje się, ze dzieło to było ciekawsze niż matrix (mogę się mylić, zasnęłam w połowie tej efekciarskiej paplaniny). poważnie. czułam się jakbym oglądała film akcji. tak bardzo wciągnęły mnie losy bohatera, ze gadam o nich biednej mamie od ostatnich trzydziestu minut (jest 1 w nocy!!!). abstrahując od wszystkiego, grzecznie kazała mi zamknąć buzie i iść spać.
nie ide spać, zabieram się za rysowanie poszczególnych kadrów z filmu. tak, będę 629040251 osobą, która twierdzi, ze wyglądają one niczym obrazy. zainteresowanym chętnie wyślę rezultaty.
notabene, zapytacie dlaczego na liście rzeczy, których się boję PO obejrzeniu filmu nie widnieje pozycja o intrygującej nazwie „pan freud”. otóż, Moi Mili, w połowie filmu magicznie stwierdziłam, ze psychoanaliza jest super i ma sens
miłej nocy, Aniołki!!