historia Seala a ten film "trochę" się nie zgadzają :D
Nie powiedziałeś, w czym się nie zgadzają, więc poszukałem sam.
SPOJLERY!
SPOJLERY!
SPOJLERY!
- nie zwolnił się z TWA, tylko stamtąd wyleciał. Przyłapali go na szmuglowaniu broni dla Kubańczyków (kupiec okazał się podstawionym agentem). Gdy w filmie zobaczyłem, jak przemyca cygara do Stanów po cichu we własnej teczce, to się zwyczajnie roześmiałem;
- po wylocie z TWA stracił licencję pilota i nie mógł legalnie latać. Zaczął więc latać nielegalnie i przerzucać marichuanę. Kokaina to nie był jego "chrzest bojowy".
- sam się zgłosił do Kolumbijczyków z propozycją organizacji sieci przerzutowo-awionetkowej dla kokainy. Nikt go nie porywał z lotniska, facetowi zwyczajnie bardziej opłacało się przemycać biały proszek, a nie zielony susz.
- film sugeruje, że za przemyt narkotyków siedział w Hondurasie jeden dzień (scena zatrzymania go w domu Escobara + ratunek przez agenta CIA) - tak naprawdę był tam zamknięty od grudnia 1979 do lipca 1980.
- nie dostawał od CIA planów lotów rządowych patroli ani akcji FBI/DEA - po prostu był sprytny, znał rozkład i słabe punkty sieci radarowej i potrafił to wykorzystać;
- w przeciwieństwie do filmu - na początku nie korzystał z jednego dużego lotniska, tylko posiadał całą sieć placówek w USA. Cały czas zmieniał te placówki (nigdy nie latał do dwóch pod rząd) i to m.in. dlatego nie mogli go szybko dorwać. Dopiero potem przeniósł się do dużego obiektu w Menie.
- po dorwaniu go przez służby w 1984 roku (wpadł w Miami) nikt go nie uwalniał z rąk hordy śledczych niczym Nicolasa Cage w "Panie życia i śmierci". Dostał 10 lat paki i dopiero w tym momencie sam zgłosił się do DEA z propozycją współpracy. Nie chciał siedzieć i tyle.
- samolot z kamerami (oraz nadajnikami) to nie jest jego cała współpraca: składał też zeznania i obszerne wyjaśnienia na temat swojej działalności. Dzięki temu udało się zamknąć sporo innych osób.
- oprócz łagodnego wyroku 6 miesięcy prac społecznych dostał możliwość skorzystania z programu ochrony świadków. Gdyby to zrobił, żyłby pewnie do dzisiaj. Ale on odmówił przystąpienia do tego programu i nie przeniósł swojej rodziny. Film pokazuje, że "państwo go urządziło", a jego rodzina musiała dbać o siebie we własnym zakresie, co jest wierutną bzdurą. Facet po prostu myślał, że Kolumbijczycy to idioci i go nie znajdą, a on będzie sobie żył w dostatku z tej reszty pieniędzy, których rząd nie znalazł;
- po tym, jak go odstrzelono - wybuchł mały skandal i przeprowadzono śledztwo, dlaczego tak ważnego świadka nie objęto ochroną. Szybko się wyjaśniło i udowodniono, że mógł skorzystać z programu ochrony, ale tego nie zrobił;
Dobrze wiedzieć. Co do samego filmu....miła w odbiorze fabuła z historią w tle. Całkiem niezły Cruise i scenariusz. 8/10
W filmie pokazany jest jako wielki macher. W rzeczywistości był po prostu świetnym pilotem na odcinku przemytu.
Bardzo dobra robota, film jest cukierkową, hollywoodzką opowiastką dla zjadacza popcornu.
Seal był oportunistą chcącym zrobić duże pieniądze na przemycie, nie był żadnym kochającym mężem i głową rodziny.
Tak jak napisał autor, zginął bo był arogancki i zrezygnował z ochrony rządu, musząc rozliczyć się całkowicie z tego co zarobił. Zaryzykował i wolał żyć z ukrytych pieniędzy, tam go dorwali kolombijczycy.
Też zapoznałem się z biografią tego Pana i jak tutaj już pisałem, ma wiele wspólnego z Travoltą z filmu Speed Kills. Oddani swojej pasji, zarabiali dużo łamiąc prawo i skończyli jak skończyli. Myślę, że w takich biograficnzych filmach trzeba czasem odejść od faktów (to czy go zwolnili, czy sam odszedł nie ma w ogóle znaczenia), ale trzeba trzymać się najważniejszych faktów, czy momentów które mają ogromny wpływ na przebieg akcji/filmu