Szacunek do widza. Na filmach konkurencji ogrom głupoty wylewającej się z ekranu sprawiał, że z seansu w kinie (ostatnio po Strażnikach galaktyki) wyszedłem z uczuciem jakby na mnie z ekranu narzygano. Po seansie Świtu sprawiedliwości odczucia miałem inne. Twórcy (od scenarzysty po reżysera i speców od technikaliów) podeszli do tematu poważnie i w każdym momencie miałem poczucie jakby mówili "nie uważamy cię za idiotę a za człowieka, który chce oderwać się od problemów dnia codziennego i zaznać trochę rozrywki". Mówię jako osoba nie znająca komiksów a oceniająca film. To solidny film jak na historię o superbohaterach. Oceny krytyków i wielu widzów są wg mnie zbyt niskie i krzywdzące. O dziwo udało się zrobić coś dobrego po megasłabych częściach Człowieka ze stali.
Chyba oglądaliśmy różne filmy ;)
"Strażnicy Galaktyki" to świetne kino a la Star Wars, z fajnymi bohaterami, świetnym humorem i niezłymi efektami. BvS jest filmem nudnym, przegadanym, przeintelektualizowanym, wręcz męczącym i nużącym widza (gdzie tu ta rozrywka?). Scen akcji jest niewiele, finałowa walka jest naciągana i bezsensowna, a przez większą część seansu mamy filozoficzne rozterki Wayne.a, patos i wymuszoną powagę. Niestety, ale jedna dobra scena z Batmanem to za mało, żeby do tego filmu wrócić - no chyba, że wersja rozszerzona jest lepsza, w co wątpię.