Film z gatunku „amerykanie ratują świat” i pod takim kątem trzeba go oglądać. Moja nota 5/10 bo choć wiedziałem czego mogę się spodziewać to uważam że można by zrobić to trochę lepiej jak np. „Dzień Niepodległości”
Osobiście film/ historia mnie nie wciągnęła ale rzecz zależy od gustu.
Pozdrawiam
p.s
„Amerykanie ratują świat” – to już powinien być nowy gatunek filmowy ;-)
Ponarzekam wraz z Tobą, gdyż kolejny raz miałem nadzieję, że chociaż "special effects" spowodują, iż nie zważając na brak logiki/fabuły/emocji obejrzę z przyjemnością. Przyjemności nie było...nie było nic niestety. Filmu nie zamierzam nawet komentować i opowiadać o wrażeniach, bo choć nie stronię od beztroskiej siekaniny i bezrefleksyjnej akcji, to poczułem, że zmarnowałem czas. . I pomyślałem sobie o swojej znajomej, która w domowej filmotece ma 3 filmy na krzyż, które ogląda co jakiś czas... a są to naprawdę dobre obrazy; może faktycznie ma rację mówiąc, że szkoda jej czasu na eksperymentowanie z popcornem dla oczu, woli prawdziwie powzruszać się dobrze opowiedzianą historią...i nie ma znaczenia, ze zna ją już na pamięć . Bo co jak co, ale nasz czas, to coś, czego wrócić się nie da...