Film jest taki, na jaki chciałem pójść. Miała być rozpierducha i była. Tyle w temacie. Nie ma co się doszukiwać nieścisłości jakby to miał być film stulecia, na który czekaliśmy 100 lat.
Mam to samo zdanie. Film było typowo rozrywkowy i spełnił zadanie. Fajny pomysł, dobre zdjęcia, dobra obsada, ciekawe pomysły. Iście amerykańskie święto, ale z urokiem, którego brakło "Skyline" i paru innym. Nieścisłości - owszem, ale nie idę do kina po to, by szukać w filmie błędów. Rażących nie było (tylko te "typowo" amerykańskie - silniejszy niż Hulk, szybszy niż błyskawica, żyje, mimo że 5 cm od niego wybuchła kupa żelastwa itp itd).
Dobrze się bawiłam. Bardzo dobrze. Szczerze polecam. Czysta rozrywka, gdy z łezką w oku wspominamy grę w statki. :) I wruszyć się można, i pośmiać.
I tak - lubię "Pogorzelisko", "Klątwę skorpiona" i "Czarną Wenus".
I tak - ten film również. Bardzo. :)
Podpisać się tylko mogę. W 100 % się zgadzam. Film taki jak powinien być - idziesz, siadasz i się relaksujesz przez 2 godzinki. :D
Tak się jakoś złożyło, że krótko przed obejrzeniem tego filmu, zobaczyłam "Inwazję: Bitwę o Los Angeles", tematyka identyczna - atak kosmitów i próba kolonizacji naszej planety. Dla jednego i drugiego wystawiam ocenę 7, ogólnie dobre kino dla fanów SCI-FI, śmiech mnie jedynie ogarnął bo odnoszę wrażenie że poprzez tworzenie takich filmów ludzkość ewidentnie próbuje podbudowywać swoje ego, gdyby przyszło nam się autentycznie zmierzyć z obcymi, zanim zdążylibyśmy dobrze pomyśleć, oni już dawno by rozpierniczyli nas w drobny mak ;) z chęcią kiedyś obejrzę taki film (jeśli powstanie) w którym dostajemy ostro po dupie, bez tych wszystkich patetycznych happy-endów ;] Jeśli chodzi natomiast o Rihannę w Battleship, to niech ona zdecydowanie zajmie się tym co potrafi lepiej, czyli - muzyką :)