Jak już robią filmy na podstawie gry w statki, naprawdę musi być źle z pomysłami u scenarzystów. Czekam teraz na dramat obyczajowy o bierkach i slasher z warcabami w roli głównej. A jakby damka wskoczyła... Hoho, jucha bucha. Ogółem z 'BS' to wyszli tacy bardziej strawni i lepsi 'Transformersi', swoją drogą zresztą i pod tym, i pod tym podpisuje się Hasbro. Jest lepiej głównie dlatego, że już nie jest aż tak pompatycznie, a patos nie wylewa się z ekranu cysternami, zwłaszcza w początkowej fazie filmu. Już jak dojdzie do rozwałki rzecz jasna gwieździsta flaga powiewa i wszyscy nagle pałają żądzą zostania największym bohaterem ludzkości od czasów Bruce'a w 'Armageddonie', ale... Aż tak to nie męczy. I mimo tego, że tu film, poza świetnymi efektami, wyraźnie siada i zaczyna przynudzać, cały czas ogląda się z małym uśmieszkiem i pewną dozą zadowolenia. I nie jest to kino najwyższych lotów, momentami bzdurne, przez sporą część odtwórcze, jednak dużo lepsze od produkcji Baya, całkiem przyjemne i lekkostrawne. I duży wpływ na to ma bardzo dobre udźwiękowienie i dobrane kawałki - choćby AC/DC. A Rihanna, twarz reklamująca film i główny motor popularności? Ku mojemu nieskrywanemu zaskoczeniu naprawdę dała radę i zagrała na niezłym poziomie, już zwłaszcza jak na debiutantkę.