Wszystkie ataki z kosmosu zawsze skierowane są na USA, a tam nasi dzielni chłopcy z marines poradzą sobie z całą armią uzbrojonych po zęby E.T, a przy okazji poderwą córkę admirała.
Też zawsze mnie to bawi :D. A GI boyz zawsze są tacy dzielni i z pełnym pogody i zadumy, a także determinacji wyrazem twrzy, giną za hamburgery, colę i za nas gnidy z 3 świata :D. Oglądnę sobie nie może być gorsze niż Bitwa o Los Angeles.