Do ekipy ratowników Mitcha trafia z polecenia niesubordynowany i arogancki Matt. Jednocześnie na plaży pojawiają się narkotyki i giną ludzie.
Nie trzeba nikomu chyba tłumaczyć czym jest oryginalny Słoneczny Patrol: Hasselhoff, Pamela, Yasmine Bleeth, torsy bohaterów biegnących w zwolnionym tempie do rytmu "I'm Always Here", majtki wyjmowane z pomiędzy pośladków subtelnym przejechaniem palca po krawędzi, gorące piaski kalifornijskiej plaży, ratownicy rozwiązujący kryminalne zagadki, wzwody u widzów... Tu mamy praktycznie to samo, tylko Mitcha gra murzyn, bynajmniej nie byle jaki, bo Dwayne Johnson, który dobrze się spisuje w komediach, a i o Efronie można to powiedzieć. Ogólnie rzecz ujmując - dla mnie pasi - szczególnie, że twórcy podeszli do oryginału w sposób wyśmiewczy, ale z należytym szacunkiem dla - jakby nie patrzeć - kultu, którym serial został obdarowany. Trzeba tylko pamiętać, że to komedia, a nie kuwra kostiumowy melodramat psychologiczny z elementami pinku eiga, tak więc dystans zalecany, bo absurd niektórych opinii na temat produkcji to aż z nóg zwala.
Dialog warty uwagi:
- Matt Brody, melduje się na stanowisku!
- Czy ty właśnie spojrzałeś na moje cycki? Rozmawiając ze mną powinieneś patrzeć mi w oczy.
- Próbuję, ale są cholernie blisko twoich cycek.