Film luźno zainspirowany prawdziwym seryjnym mordercą, więc nie ma się co nastawiać na coś w stylu "Zodiaka" z 2007.
Grupka rabusiów po napadzie na bank ukrywa się w hotelu na jakimś odludziu, gdzie dochodzi do brutalnych zdarzeń. Końcowe sceny lekko kojarzyły mi się z "Hostelem". Nie jest to slasher, ani gore, to raczej coś pomiędzy i jeszcze wymieszane z thrillerem. Dobra była też muzyka, a sam podtytuł sugeruje, że to początek, także z chęcią obejrzę kontynuację.
"Doctor, doctor! Where are you taking me?
I'm taking you to the morgue.
I'm not even dead yet!
We're not at the morgue yet." hehe rozbrajające poczucie humoru Kiss'a :)