To tak jak my byśmy ganiali np. Ukraińców bo są prawosławni. Mało tego w Irlandii to ludzie tej samej narodowości tylko innego wyzwania.
Tak naprawdę to nie o wyznanie szło. Obejrzyj film fabularny p.t. "Siostry Magdalenki". Wtedy, w latach 60. XX w. w Republice (=Irlandii południowej) Kościół Katolicki miał pozycję super-hiper-uprzywilejowaną. Ksiądz był panem może nie życia i śmierci ale na pewno panem wolności osobistej swoich parafian. Na przykład każda młoda kobieta mogła podpaść a to za nieślubne dziecko a to za zbyt zalotne spoglądanie na mężczyzn. I za tę "niemoralność" - na żądanie swoich rodziców albo właśnie na żądanie proboszcza mogła bezterminowo (niekiedy nawet dożywotnie), bez wyroku sądowego, wylądować w zakonnej instytucji w której byłaby indoktrynowana oraz zmuszana do nieodpłatnej pracy w pralni. Tymczasem w Irlandii Północnej większością byli protestanci. Po ewentualnym, postulowanym przez katolików zjednoczeniu Wyspy mieliby stać się mniejszością również poddaną władzy wrogiego, katolickiego kleru? Ja się nie dziwię, iż ta perspektywa im się nie podobała.