yeah, raquel welch is a hell of an education..
chwilowo odwieszam na kołku focha na branagha aby polecić film, który będzie jego najlepszym filmem od lat, ba! kto wie, czy nie najlepszym jego filmem w ogóle, z całą pewnością zaś będzie najwierniejszą adaptacją Pamiętnika z Powstania Warszawskiego mirona jaka kiedykolwiek powstała..
zatem więc najciekawsza będzie optyka, oddolna, chodnikowa, dywanowa, przypodłogowa. branagh opowiada o rzeczach historycznych, wielkich, o straszliwej wojnie na dworze przyjmując perspektywę dziecka, które siedzi w kuchni, pod stołem, w piwnicy, w komórce albo w mroku pod schodami i podpatruje przez szparę. ilość ujęć z pozycji żaby - odpowiednik subiektywizacji odbioru rzeczywistości - ostentacyjnie przeszarżowana do granic wytrzymania, większa niż na wszystkich filmach orsona wellesa razem wziętych i pomnożonych przez kilka. ta optyka idzie jeszcze dalej, wsącza się w mironowską frajdę przeżycia, frajdę przeżywania, na którą nie trzeba czekać aby sobie na nią zasłużyć, aby być jej godnym post faktum. jest teraz, kładzie się śniegiem, na wszystkim, rozlewa po całym polu widzenia naszego małego bohatera.
nadmiar świadomości szkodzi, brak świadomości tedy będzie wybawieniem, niewiedza błogosławieństwem z nieba, zesłanym darem bogów. kiedy dziecko było dzieckiem patrzyło jak dziecko, mówiło jak dziecko, myślało jak dziecko, przeżywało najlepsze chwile swojego życia. a zatem nie myślało wcale, jedynie nasiąkało, chłonęło, łaziło na golito, dostawało manto, gapiło się w okno, a potem gapiło się w telewizor i nie widziało szczególnej różnicy. jedno i drugie oferowało dziką wielobarwność, podobny napalm wrażeń. ba, więcej nawet powiem, ów syndrom zbiorowego ogłupienia powszechnie nazywany telewizją oferował dużo, dużo więcej niźli ten za oknem.. telewizja, kino i komiks, chitty chitty bang bang, thor i gary cooper w samo południe.. kto by się tam przejmował jakąś durną wojną w tle, zbiorowym elementem dekoracji, który najbardziej uderza dopiero wtedy, kiedy odbija się na twarzy twojej babci albo twojej mamy. ten danny boy tak cudownie zochłapiony, demonstracyjnie wręcz zamordowany, dosłownie wyryczany na chodniku, zupełnie niczego nie znaczy, z kolei rozmowy z dziadkiem przy sraczu znaczą wszystko, cały świat i okolice. distant voices, still lives that is before we move to britain.