Film to właściwie teatr przeniesiony na ekran. Nie lubię teatru - nie podchodzi mi zupełnie ta forma sztuki. Stąd z góry podchodziłem do tego dzieła z rezerwą.
Podzielona na trzy akty historia dziewczyny, która żyje w całkowitej izolacji z ojcem mizantropem, pozbawiona kontaktu z ludźmi, przyrzeczona w małżeństwie synowi swojej ciotki, a jakimś cudem, mimo wszystko, zachodzi w ciążę. Dziewczyna twierdzi, że została wybrana przez Boga, wszyscy dokoła starają się zracjonalizować tę sytuację...
Film utrzymany w misteryjno-religijnym klimacie. Finalnie nic z niego nie wynika, co też jak dla mnie nie dzieła na jego korzyść. Nakręcony bardzo surowo, jak wspomniałem, teatralnie, i tak też zagrany. Do mnie absolutnie nie przemówił.