"Berlin: Die Sinfonie der Grosstadt" siedem dekad później. Film Thomasa Schadta w oczywisty sposób nawiązuje do słynnego dokumentu Waltera Ruttmanna. Wielkości tamtego dzieła wprawdzie nie osiąga, niemniej wciąż fascynuje jako tętniący życiem obraz współczesnej metropolii.
W czarno-białych kadrach Schadt zamyka portret niemieckiej stolicy początków nowego millennium: jeszcze bardziej onieśmielającej, niż 75 lat wcześniej, dojrzalszej, bogatszej o doświadczenia, a zarazem na wskroś nowoczesnej. Zdjęcia, montaż nie budzą najmniejszych zastrzeżeń, miejscami za to przeszkadza muzyka, niekoniecznie dopasowana w wielu momentach do obrazu. Mimo wszystko: ogląda się jednym tchem.