Gatunek thriller został nadany temu filmowi chyba tylko przez tych, co nigdy thrillera na oczy nie widzieli. Na ogół jestem daleki od krytykowania jakichkolwiek filmów - po prostu oceniam według własnego gustu i nikomu w paradę nie wchodzę. Tutaj jednak zrobię wyjątek i chętnie poddymię odmiennym zdaniem na temat filmu.
Po pierwsze, dwie godziny totalnego znużenia. 80% scen mogłaby nie mieć miejsca i nic by się nie stało. Doceniam chęć pokazania tego, jak wygląda życie w tej wsi i jakie ładne są widoki. Ale co do fabuły wnoszą sceny, że gościu po raz 1410 idzie sobie na spacer z psem i kijem, siedzi na skale i ogląda góry, kopie kapustę, czy kąpie się sam w jeziorze? W tych wszystkich scenach nie padł nawet jeden dialog, który choćby w 1% przyspieszałby wątek w fabule.
Co do motywu przewodniego - facet stwierdził, że któregoś razu pijany obudził się w okolicy, przez co uznał, że musi tu zamieszkać. Nie zgodził się na wiatraki, przez co mieszkańcy go nienawidzą. Facet dał się zabić z tego właśnie powodu. Czy dla kogokolwiek jest to logiczne? Czy ktokolwiek postąpiłby tak samo?
Przed emeryturką mieszkasz na wsi, w której pojawiłeś się kilkanaście miesięcy temu, sąsiedzi plują na twój widok, niszczą ci plony, wskazują palcami, jesteś wyszydzany i szykanowany, nie możesz normalnie żyć, co chwila musisz się martwić, czy jakiś jeden czy drugi popapraniec czegoś nie zrobi tobie, twojej kochanej żonie, czy miejscu, w którym mieszkasz. Ale wszystko jest przecież super, bo tylko tutaj mogą urosnąć twoje ukochane pomidorki prawda? Bo tutaj się obudziłeś nawalony kilkanaście miesięcy temu, więc nie można walczyć z przeznaczeniem.
To się przecież w ogóle kupy nie trzyma. I wszystkie te niesnaski są z powodu weta w sprawie wiatraków. A nigdy nawet nie poznaliśmy powodu, czemu na te wiatraki się nie zgodził. Bo nie i koniec? Woli się napieprzać z całą wioską i mieć piekło z życia w imię czego? Bo on jest mądralą, a inni to głupcy i za to jest gotowy zginąć?
Jeszcze gdyby to był emerytowany mafiozo, który w życiu niejedną złą rzecz zrobił i teraz śmierci się nie boi i woli zginąć, niż złamać zasady... to by się jeszcze jakoś broniło. Ale ten Antoine to jest zwykły słaby gościu w podeszłym wieku, żeby nie powiedzieć p...da. Nie potrafi postawić na swoim, nie odezwie się, nie zareaguje w żaden sposób, nie obroni się. Taki ważny, wielki człowiek, a nawet jego pies nie ma dla niego szacunku i się go nie słucha.
Rozwiązanie 1: zgadzasz się na wiatraki, oddajesz 10% swojego pola pod wiatrak i dalej hodujesz swoje warzywka i żyjesz długo i szczęśliwie
Rozwiązanie 2: widzisz co się dzieje i jak bardzo cię ludzie nienawidzą, więc jedziesz do wioski obok i tam sobie sadzisz swoje pomidorki i żyjesz długo i szczęśliwie
Rozwiązanie 3: (wymagające charyzmy, której główny bohater ewidentnie nie ma) stawiasz się wieśniakom, raz czy dwa pierzesz im mordy, żeby nie podskakiwali i odechciewa im się robić ci bajzel, bo się ciebie boją
Wszystkie powyższe zamykają film w 20 minut. Ale lepiej jest ginąć w imię pomidorków i kapusty.
Nie jestem w stanie pojąć tych ocen filmu (7+). Nie chcę obrażać nikogo z oglądających, bo każdy ma prawo do własnej opinii. Jeśli ktokolwiek to doczyta do końca, chętnie przeczytam polemikę z moim komentarzem, który być może zmieni jakkolwiek moje zdanie.
Ponieważ przeczytałam do końca, to się odniosę, bo z wieloma Twoimi argumentami sie nie zgadzam:
1. Literalne podchodzisz do gatunku - „Bestie” to thriller psychologiczny, w którym napięcie budowane jest przez narastający konflikt, atmosferę izolacji i nieufności, a nie szybkie tempo akcji czy częste zwroty fabularne.
2. Nie doceniasz znaczenia scen obyczajowych - sceny codziennego życia bohatera (spacery, praca w polu, kontakt z naturą) nie są przypadkowe – budują klimat miejsca, pokazują alienację bohatera oraz pogłębiają portret psychologiczny. To właśnie dzięki nim można poczuć narastające napięcie, które nie wynika z dialogów, lecz z monotonii i poczucia zagrożenia.
3. Uprościłeś motywację bohatera - zarzucasz mu irracjonalność i brak logiki w działaniu. Tymczasem film pokazuje złożoność motywacji – nie zawsze są one racjonalne czy łatwe do zrozumienia. Bohater kieruje się poczuciem tożsamości, uporem, przywiązaniem do miejsca i własnych przekonań. To nie jest historia o „rozsądnych wyborach”, lecz o ludzkiej złożoności.
4. Pomijasz warstwę społeczną i psychologiczną - skupiasz się wyłącznie na powierzchownych aspektach fabuły i nie dostrzegasz pokazania konfliktu lokalnego, wykluczenia, narastającej wrogości i braku możliwości porozumienia. To przecież film o tym, jak różne doświadczenia i światopoglądy uniemożliwiają dialog.
5. Pominąłeś perspektywę żony - to właśnie jej działania i emocje pokazują inny, bardziej empatyczny i dojrzały sposób radzenia sobie z tragedią.
1. Literalne podchodzisz do gatunku - „Bestie” to thriller psychologiczny, w którym napięcie budowane jest przez narastający konflikt, atmosferę izolacji i nieufności, a nie szybkie tempo akcji czy częste zwroty fabularne.
2. Nie doceniasz znaczenia scen obyczajowych - sceny codziennego życia bohatera (spacery, praca w polu, kontakt z naturą) nie są przypadkowe – budują klimat miejsca, pokazują alienację bohatera oraz pogłębiają portret psychologiczny. To właśnie dzięki nim można poczuć narastające napięcie, które nie wynika z dialogów, lecz z monotonii i poczucia zagrożenia.
3. Uprościłeś motywację bohatera - zarzucasz mu irracjonalność i brak logiki w działaniu. Tymczasem film pokazuje złożoność motywacji – nie zawsze są one racjonalne czy łatwe do zrozumienia. Bohater kieruje się poczuciem tożsamości, uporem, przywiązaniem do miejsca i własnych przekonań. To nie jest historia o „rozsądnych wyborach”, lecz o ludzkiej złożoności.
4. Pomijasz warstwę społeczną i psychologiczną - skupiasz się wyłącznie na powierzchownych aspektach fabuły i nie dostrzegasz pokazania konfliktu lokalnego, wykluczenia, narastającej wrogości i braku możliwości porozumienia. To przecież film o tym, jak różne doświadczenia i światopoglądy uniemożliwiają dialog.
5. Pominąłeś perspektywę żony - to właśnie jej działania i emocje pokazują inny, bardziej empatyczny i dojrzały sposób radzenia sobie z tragedią.
1. Literalne podchodzisz do gatunku - „Bestie” to thriller psychologiczny, w którym napięcie budowane jest przez narastający konflikt, atmosferę izolacji i nieufności, a nie szybkie tempo akcji czy częste zwroty fabularne.
2. Nie doceniasz znaczenia scen obyczajowych - sceny codziennego życia bohatera (spacery, praca w polu, kontakt z naturą) nie są przypadkowe – budują klimat miejsca, pokazują alienację bohatera oraz pogłębiają portret psychologiczny. To właśnie dzięki nim można poczuć narastające napięcie, które nie wynika z dialogów, lecz z monotonii i poczucia zagrożenia.
3. Uprościłeś motywację bohatera - zarzucasz mu irracjonalność i brak logiki w działaniu. Tymczasem film pokazuje złożoność motywacji – nie zawsze są one racjonalne czy łatwe do zrozumienia. Bohater kieruje się poczuciem tożsamości, uporem, przywiązaniem do miejsca i własnych przekonań. To nie jest historia o „rozsądnych wyborach”, lecz o ludzkiej złożoności.
4. Pomijasz warstwę społeczną i psychologiczną - skupiasz się wyłącznie na powierzchownych aspektach fabuły i nie dostrzegasz pokazania konfliktu lokalnego, wykluczenia, narastającej wrogości i braku możliwości porozumienia. To przecież film o tym, jak różne doświadczenia i światopoglądy uniemożliwiają dialog.
5. Pominąłeś perspektywę żony - to właśnie jej działania i emocje pokazują inny, bardziej empatyczny i dojrzały sposób radzenia sobie z tragedią.