Nie jestem rasistką, homofobem, nic z tych rzeczy. Przeraża mnie tylko ogarniający wszystkich wymuszona poprawność polityczna, która nic nie wnosi. Czy jak nazwę białego człowieka białym to sama siebie obrażam? Szczerze mówiąc nie opłaca mi się nazywać wszystkich czarnych afroamerykaninami, zostanę więc przy pierwszym określeniu.

Mam wrażenie, że kiedy tworzy się normalnie film, powinno wybierać się postacie pasujące do roli. Nie obchodzi mnie więc, czy jakąś rolę zagra czarny, biały, czy zielony. Denerwuje mnie natomiast nowy trend, niektórych czarnych reżyserów filmów raczej słabej klasy (tzn. przewidywalnych, sztampowych komedyjek), którzy za punkt honoru stawiają sobie żeby wszyscy ludzie w ich filmie byli czarni, jakby na świecie nie istnieli już żadni inni. Wiecie ile jest białych amerykanów? 70%. Nie uwierzę, że główna bohaterka za punkt honoru postawiła sobie żeby spotykać się tylko z czarnymi. Wybierała więc z 30% obywateli, a wszyscy jej poprzedni faceci (których było od groma) to politycy, gwiazdy rocka, właściciele największych hoteli. Gdzie tu sens, gdzie logika? Jak już wspomniałam nie jestem rasistką, ale nawet w tych czasach nie jest zbyt wiele czarnych amerykanów, którzy tak dużo osiągnęli. To nie kwestia uprzedzeń, ale po prostu nie bez powodu większość Azjatów cechuje duża inteligencja, a świetne predyspozycje do sportu mają ludzie z Afryki. Pomijając ten aspekt filmu, no błagam...
Główna bohaterka spotyka po latach byłego chłopaka, spędza z nim noc (na rozmowie) i nad ranem liczy na oświadczyny i jest wręcz zawiedziona, że proponuje jej tylko podróż dookoła świata. Rozumiem, że to lekka komedia, ale nawet w takim gatunku lepiej jest gdy film nie jest całkowicie oderwany od rzeczywistości. W dodatku wszelkie zwroty akcji są tak schematyczne, że aż szkoda gadać - nie mając alternatywy stwierdza, że jednak podoba jej się jej przyjaciel, ale żeby ludzie właśnie tak tego nie ocenili, wrzućmy w fabułę milionera, żeby miała wybór i mogła wybrać "prawdziwą miłość".
W filmie wystąpiło aż dwóch białych aktorów - przyjaciel gej i były chłopak, który też okazuje się gejem i oczywiście spotyka z kim? Kolejnym czarnym.

Lubię słabe komedie romantyczne, lubię ten urok, dawkę pozytywnej energii, lubię się po prostu czasem "odmóżdżyć" przy czymś lekkim. Tego filmu jednak nawet JA nie mogłam przełknąć.