Film byłby dobry, ale aktorzy byli do tego stopnia antypatyczni że męczące było ogladanie ich rozterek.
no właśnie na ten efekt pracuje Jeffrey Bridges w tym filmie - gdybyś tego tak nie odebrał, znaczyłoby że film jest o fececie, który przestał się bać, a film jest o czymś zuuupełnie innym:-)
Myślę, że Weir nakręcił film o sobie i że jest enneagramiczną szóstką:-)
http://www.enneagram.pl/
Wprawdzie pachnie to pustką, a nie wyjaśnieniem tego dosyć ekscentrycznego filmu, ale niech ci będzie. :)
Film bardzo dobry, ale faktycznie aktorzy super-antypatyczni do tego stopnia, że aż męczą.