Wszystko byłoby ok, gdyby nie to science-fiction na końcu, wg. mnie ten wątek z żoną Alexa był zbędny
Film jest na podstawie ksiazki, czytałam i ksiazka jest świetna trzyma w napieciu do samego końca. Atorem ksiazki jest Nicholas Sparks, ten sam co napisał m.in. : Pamietnik, Wciaż ja kocham, ostatnia piosenka, list w butelce. wszystkie te filmy i wiele innych jest na podstawie jego ksiazek.
Właśnie ludzie, film jest na podstawie książek. Czytacie książki typu Harry Potter, czy jakieś inny głupoty, i się tym jaracie, a jak książka jest świetna i film także to czepiacie się wątku ducha zmarłej żony głównego bohatera.. Radzę obejrzeć film jeszcze raz, bo wydaje mi się, że co niektórzy nie zrozumieli tego przekazu, że zmarła żona pomaga mężowi znaleźć odpowiednią dla niego kobietę, która zastąpi jej miejsce.. Jeśli Nicholas Sparks wierzy w coś takiego, że ludzie się na tyle kochają, żeby po śmierci sobie pomóc, to według mnie dobrze, że o tym pisze, bo właśnie to sprawia, że w jego książkach można znaleźć pewnego rodzaju "niespodzianki" i zawsze czymś zaskoczy czytającego i może ma właśnie rację, bo skąd mamy wiedzieć, że wszystkie nasze znajomości to po prostu przypadek?
A jak filmy się nie podobają, to oglądajcie co innego. Pozdrawiam.
właśnie, zgadzam się z natt92sk. przeczytajcie książkę, aby rozjaśnić sobie umysł. ja najpierw przeczytałam i cieszę się z tego powodu, ponieważ uważam, że książka jest lepsza. film ogólnie spodobał mi się ale jak to zawsze bywa, książka okazuje się po prostu lepsza.
Masz racje z tym, ze watek z zona Alex był zbędny bo tak naprawdę nic on konkretnego do filmu nie wniósł ale poza tym film bardzo mi się podobał
ja wgl nie rozumiałam tej końcówki - tego wątka ducha więc troszke mi zepsuło ogólną ocene ale i tak film jest bardzo na ++
Na przyszłość science-fiction to fikcja naukowa, to utwory o tym jak świat może wyglądać za wiele lat, o rozwoju techniki, często pojawiają się sceny w kosmosie itd. Nie ma nic wspólnego z duchami. Zakończenie zalicza się do fantastyki, ale na pewno nie naukowej :)
szkoda, że najpierw nie przeczytaliście książki, bo tu wszystko jest na swoim miejscu, wątek pasuje idealnie- nagle wszystko układa się w całość. nie jest to 'od czapy', jak jest zapewne w filmie...
Być może masz rację, zabrałam się za film, ale z przyjemnością sięgnę również po książkę. Cóż, jeśli zaś chodzi o ocenę samego obrazu, to faktycznie zakończenie zdecydowanie rzutuje na to, że wystawiłam ocenę 9, a nie 10 :P Być może sprawa rozjaśni się i faktycznie złoży w całość, po przeczytaniu powieści. Mam taką nadzieję. Bo gdyby nie to zakończenie mogłabym stwierdzić, że jest to jeden z najlepszych filmów, jaki widziałam i, że będzie to jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałam :)
Jeśli tylko masz czas, to koniecznie przeczytaj książkę! Moim zdaniem różni się od innych powieści Sparksa i to w dobrym tego słowa znaczeniu. Teraz trochę będziesz miała zepsute zakończenie, ale i tak rzuci ci się w oczy postać Jo i to, jak jest ona ważna... Poza tym film pokazuje w gorszym świetle Katie- przedstawia inaczej jej ucieczkę, przez co nie wydaje się ona takim wielkim wyczynem.
Niektóre komentarze rozumiem jako to, że nie wiadomo skąd na końcu filmu ukazał się duch zmarłej żony.. Nie wiem jak inni, ale ja ją tam widziałam także wcześniej, więc nie uważam, że zakończenie jest jakieś bardzo zaskakujące. Świetnie zostało to po prostu "ukryte" a jak co niektórzy nie zrozumieli przekazu to już nie moja wina. A w filmie też jest wszystko na swoim miejscu i duch zmarłej żony odgrywa właśnie bardzo ważną rolę.. :)
Rzeczywiście, film jest bazowany na książce ("Bezpieczna przystań" - polski tytuł), aczkolwiek film mogli nieco zmienić, jak zrobili to w przypadku "Remember me" (pl. "Szkoła uczuć", też książka Sparksa). W oryginale Jamie wcale nie umiera, a przynajmniej nie jest to dosadnie powiedziane, dlatego wydaje mi się, że niektóre zabiegi, jak usuniecie zbędnych, nietreściwych scen, mogli sobie pop prostu darować :)