Na wstepie - Big Short to naprawdę, bardzo dobre kino, i szczególnie w dzisiejszych czasach, każdy powinien ten film zobaczyć.
Poza wszystkimi innymi zaletami, na mnie duże wrażenie zrobił sposób budowania charakterów w filmie. Tak na prawdę, każda z postaci nadawałaby się na terapię - poczynając oczywiście od Burry'ego, Bauma, poprzez Bena który 'miał w sobie mrok', na sztucznie opalonym Goslingu-Jaredzie skończywszy.
Przerażające jest to, że praktycznie żaden z przedstawionych finansistów albo nie rozumiał na czym tak na prawdę polega system, i był w stanie operować wyłącznie na magicznie brzmiących terminach (szok ekipy Bauma gdy odkryli jak bardzo system jest zdegradowany), albo na prawdę, nie widział w tym żadnej, ale to żadnej moralnej sprzeczności (tu można wyłączyć Bena). Milarderami mogą zostać średnio zorientowani gówniarze, socjopata grany przez Bale'a, nakoksowany burak z 'Dojcza'....A i tak potem całą winę zwalą na nauczycieli :)
Ciekawe w filmie było zastosowanie 'teledyskowych' wstawek, mini-wykłady gwiazdeczek, lekko podstarzałych hitów w scenach 'zwycięstwa' i oczywiście fruwający hajs raperów - całość wywoływała zupełnie inne wrażenie niż podobne elementy w "Wilku z Wall Street" - to co tam miało raczej szokować, ale wzbudzać zazdrość, tu przedstawiało bohaterów w dosyć żałosnym świetle.
ps.Nie, nie jestem przeciwniczką zdrowego kapitalizmu, za to zdecydowanie zwolenniczką krytycznego myślenia :)