W rzeczy samej niskobudżetowe skrzyżowanie "Psychozy" (1960) Hitchcocka z "Maniac" (1980) Williama Lustiga. Porywający i mordujący kobiety Arthur Hill ma fiksację na punkcie matki i rozmawia z uszminkowanym manekinem w peruce. Arthur nienawidzi młodych kobiet uczęszczających do lokalu z męskim striptizem, gdyż wyrodna matka wraz z kochankiem kiedyś go ukarali nakładając mu perukę i szminkę.
Oczywiście "Bits and Pieces" to nie krwawy i nihilistyczny "Maniak" (1980) Williama Lustiga z genialnym Joe Spinellem w roli głównej. W "Bits and Pieces" jest trochę krwi i przemocy wobec kobiet, nieco golizny, dziewczęta w białej bieliźnie oraz detektyw imieniem Bob wdający się w kiczowaty romans z Rosie, na którą poluje szalony Arthur. Oczywiście film nie jest pozbawiony wad: aktorstwo i scenariusz są w dużej mierze fatalne, choć S.E Zygmont grający Arthura do zapamiętania. Bodycount wynosi osiem, jeśli kogoś to interesuje.
Reasumując, "Bits and Pieces" przypomina "Maniaka" (1980) Williama Lustiga znacznie mu jednak ustępując. Mimo wszystko oglądałem niniejszy psycho slasher z zainteresowaniem, choć muszę przyznać, że sceny Boba i Rosie na plaży były autentycznie żenujące.
Czas trwania: 80 minut. Podobno istnieje gdzieś wersja director's cut z większą dawką gore i sadyzmu.