Ja też polecam, ale musze powiedzieć, że dla mnie ten film był tak przesiaknięty ludzkim dramatem, takim poczuciem bezsensu i niemocy, że wyć mi sie chciało. Moim zdaniem niepodobny do "21 gram", czy "Amores.." To tak jakby połączyć (trzymając się rodzimego podwórka) "Plac Zbawiciela", "Cześć Tereska", "Dom zły" i "Matke Teresę od kotów" i pomnożyć przez 3...
Zgadzam się z początkiem , według mnie film jest podobny do "21 gramów". Inarritu lubi przedstawiac ludzi przekraczających swoją granicę wytrzymałości. W obydwóch filmach mamy do czynienia z ludzkimi wrakami. Naprawdę chce się wyc. "Plac Zbawiciela"- strzał w dziesiątkę.
Film jest też trochę podobny do "Babel". Główny bohater nieświadomie przyczynia się do śmierci 25 osób.
Ciekawi mnie, jakie przemyślenia/wnioski nasunęły wam się po obejrzeniu filmu?
Polecam. Dobre kino. Scena rozmowy z dziadkiem w lesie - genialna.
Innaritu po raz kolejny pokazuje, że jesteśmy źli i dobrzy jednocześnie. Wszystko jednak ma swoją wagę, konsekwencje obciążają nie tylko nas samych a czas i przestrzeń unoszą nas tylko w jednym kierunku. Można się poddać złudzeniu, że po życiu istnieje coś jeszcze.
"Babel" w Polsce chyba w ogóle przeszedł bez większego echa, a to mój ukochany film:))
A jeśli pytasz o przemyślenia, to dla mnie to poczucie bezsilności wychodzi na pierwszy plan- starasz się, dążysz do czegoś, ale wystarczy chwila nieuwagi, wykorzystanie przez innych Twoich słabości, głupi przypadek, bądź konsekwencja błędów z przeszłości- tak to ostatnie chyba najgorsze, ta niemożność uwolnienia sie od błędów przeszłości - i świat się wali...i co gorsza, cierpią Twoi najbliżsi.
apropos pana rezysera..... jest jeszcze jeden film... granice miłosci (swietne polskie tłumaczenie).... ten pan maczał w tym palce.... co za czlowiek
Mój Pan Mąż też mniej więcej godzinkę wyrobił, potem stwierdził, że on wysiada :-) A ja zachwycona byłam - lubie filmy, które przewalają mi wnętrzności (i nie mam na myśli krwawych, brutalnych scen) :))
Moim zdaniem "granice miłości"nie ma tego klimatu który ma"biutiful",jest po prostu męczący i"na siłę",ale to moje zdanie.
Z innych takich walców polecam"revolutionary road","city rats","2:37","submarino","idź i patrz"-oczywiście duży rozrzut tematyczny ,no i radzę nie oglądać dzień po dniu:]