Główna wada - wieczne deja vu podczas seansu. Ryan gra Drive'a, Ford gra dobrego wujka znanego z kolejnych sequeli jego najlepszych filmów, kadry to mieszanka Spielbergowego AI Sztucznej inteligencji no i oczywiście pierwszego Blade Runnera. Fabuła zbyt często jest kalką "czegoś", co już było w kinie i to nie raz.
Ale całość tworzy mimo wszystko bardzo dobre kino, wizualnie - piękne, mocno snute i filozoficzne, bez zbędnych scen akcji (takich scen jest zresztą bardzo mało).
No i filmowa Joi - każda scena z nią jest bardzo zacna, ukradła film Ryanowi, który znowu jest i pasuje do roli, ale po prostu... nie gra.
Wracając do AI i Spielberga - klimatem bliżej do tego filmu, niż pierwszego Blade Runnera. Dla mnie to akurat spora zaleta.