Dobre sf ma w sobie to, ze kreuje jakiś nowy świat. Tutaj świata zewnętrznego nie było w ogóle - jakieś głupie widoczki z lotu ptaka to jednak za mało...
Scenarzysta miał pewnie 25 lat i praktykę w serialach - bo historia była w sam raz na 45-minutowy odcinek - niemożliwie rozciągnięta do 160min była po prostu nuuuudna...
No i te buczenie z głośników... jeeeejuuuu... to nie była muzyka, to nie była ścieżka dźwiękowa - to było po prostu meczące buczenie i dudnienie - beznadzieja.
Jak zwykle we wszystkich filmach poza Avatarem - 3D to śmiech na sali. Totalne nieporozumienie.
OK - to co się dało zagrać - Gosling zagrał bardzo fajnie, postać Joi bardzo ciepła, Luv - typowa bitch - kalka z setki innych... inne 'kreacje' można pominąć.
Ostatnie 5 min wyciągnęło film na z 2 na 4... no ale to tyle...
Znasz takie przysłowie?
"jak dwóch Ci mówi, ze jesteś pijany, to idź do domu się przespać"
Sam zauważasz, ze moja ocena nie jest jedyna - wiec może cos jest na rzeczy?...
Najlepiej jednak pójść do kina i wyrobić sobie swoje własne zdanie - wtedy będziesz się mógł wypowiadać na temat - a nie personalnie ;)
potwierdzam, jakby nie było "jedynki" to byłby całkiem znośny film sci-fi....ALE BYŁA. Poprzeczka była zawieszona bardzo wysoko także nasze oczekiwania. Film nawet nie zbliżył się do legendy pierwszego Blade Runnera, dla sequeli oczekuje się czegoś takiego jak (najlepszy wg. mnie przykład) Terminator - jedynka rewolucyjna, a T2 wbił w fotel i zmiażdżył; muzyką, scenariuszem, aktorami, światem, dynamiką, narracją, zdjęciami, charakteryzacją. Do dziś kładzie większość filmów sci-fi na łopatki....tego właśnie oczekiwałem od BR II. Nie spełniło się.
Zgadzam się w 100 % - nie rozumiem pozytywnych, czy wręcz entuzjastycznych recenzji na niektórych portalach - byłem w kinie i film mnie totelnie wymęczył i WYNUUUUDZIŁ - miał trochę klimatu i fajnych zdjęć, ale niewiele ponadto - tak naprawdę to ciężko napisać O CZYM TAK WŁAŚCIWIE BYŁ...Piszę to jako facet, który jedynce Scotta zbudował w zasadzie ołtarzyk i uważa za największe arcydzieło kina S/F, no może obok Alien...Zawód na całej linii
Zgadzam się. Nie rozumiem tych zachwytów i ocen na poziomie 10 . Dlatego dla równowagi daję 1
Jeszcze nigdy nie widziałam tylu znudzonych i śpiących ludzi w kinie. Emocje jak na poczekalni
Ocena główna jest średnią wszystkich ocen na portalu. To, że z opiniami innych się nie zgadzasz rozumiem i szanuję, ale to, że dajesz 1 dla równowagi świadczy wyłącznie o byciu kompletnym idiotą.
Tez sie zgadzam. Chociaz ja BL nie lubie i outarzykow mu nie stawiam, to jednak doceniam za ikonicznosc, stylistyke, muzyke, jakas taka niepowtarzalna wizje. Po dwojce spodziewalam sie przynajmniej utrzymania klimatu, nostalgii za wizja przyszlosci z lat 80 i przede wszystkim ciekawje, spojnej detektywistycznej fabuly rozwiazywanej w stylu dobrych, starych noir w futurystycznej oprawie. Niestety, nic takiego nie dostalam. Sceny sa niepotrzebnie przeicagane, rpzez co kulminacja osiagana spauzowaniem spowolnieniem siada zupelnie. Nie wykorzystany watek Joi, Luv, Joshi moim zdaniem. Zamiast rociagania jak stara guma scen z glownymi bohaterami, skrocic je i rozbudowac bardziej watki tamtych postaci.
Zero opowiedzenia niam co sie dzialo pomiedzy tamtymi dwiem historiami na Ziemi, jak naprawde swiat sie zmienial. Samo stwierdzenie, ze bylo k200o to dla mnie za malo.
Muzyka na poczatku wydaje sie ok, ale szybko znika i faktycznie dalej sa tylko jakies chrzesty, rku, buczenia i traby... Bardzo to niemile dla ucha, z muzyka nie ma nic wspolnego, predzej z dubstepem, a na pewno nie dualizmem muzycznym Vangelisa, ktory mimo stsowania tez trab itp. nadal to komponowal z tlem muzycznym.
Gosling jest tu wyjatkowym drewnem.
Gorszym jest tylko farbowany slepy Joker.
A Frodowi nie chce sie grac i robi za memlajacego dziadziusia.
Będzie odwrotnie niż z pierwszym Blade Runnerem, tamten był najpierw niedoceniany, a teraz wliczany jest do arcydzieł sci-fi. Za to ten jest overrated i myśle, że z czasem odejdzie w niepamięć.
Pomijając metraż i fabułę, dla mnie ten film jest strasznie odtwórczy już od pierwszych minut.
Do tego jeszcze Villeneuvskie dłużyzny i pustka w obrazie. Chłopak chciałby być jak stary Scott, ale bliżej mu do nowego z Prometeuszy itp.
Moim zdaniem też bez rewelacji. Oglądało się przyjemnie, ale szczerze mówiąc niewiele się w nim działo. Wiele scen nakręconych tylko dla fajnych efektów, nic nie wnoszących do fabuły. Denerwowały mnie zmiany wizualne, raz mroczny klimat rodem z oryginału, potem na moment uderzająca po oczach zieleń, to znów szpitalna biel i na koniec pustynna żółć. Tak jakby twórcy nie mogli się zdecydować na jedną kolorystykę i jeden klimat. Muzyka nawet spoko, ale w pewnym momencie bezceremonialnie odkryła przed widzem nadchodzący twist, blisko godzinę przed jego nastaniem. Parę scen zwyczajnie spapranych gdzie bohater przecząc prawom fizyki nie dostał nawet odłamkiem, oraz ten wszędobylski, natrętny product placement. Raziło w oczy nie mniej niż ta zieleń. Na koniec zastanawiam się, po co w ogóle w tym filmie wystąpił Jared Leto? Wiem, że to postać kluczowa, ale dla mnie i tak zupełnie zbędna, gdyż tę funkcję można było przypisać Luv. Gdyby tak okroić ten film do przyzwoitych 100-120 min, zamienić miejscami dwie ostatnie sceny, to pewnie można by go uznać za świetny sequel, póki co jednak wyszło zaledwie poprawnie.
Tja, bo w pierwowzorze nie było product placementu w ogóle... PanAm? CocaCola? Przewidziało mi się? ;)
Wydaje mi się właśnie, że to właśnie miał być ukłon w stronę pierwowzoru.
Jakie okowania produktu? Chodzi co o to jedno sony i atari? Nic innego nie rzucilo mi sie w oczy, a tamto uznalam ze udane nawiazanie do oryginalu.
Po części się zgadzam, muzyka jest momentami (na początku filmu) dobra, potem jednak idzie w kierunku iście zimmerowskich dźwięków (nie nazwałbym tego muzyką). Zdjęcia są piękne, montaż przyzwoity. Aktorstwo moim zdaniem przyzwoite, charaktery niestety maksymalnie stereotypowe. Historia jest ciekawa (finałowa akcja trochę rozczarowuje), ale ostatecznie jestem zadowolony.
Niestety BestBeast ma całkowitą rację. Ten film to dwie godziny nudy z denną muzyką w tle. Scenariusz starczyłby może na godzinę, a rozwlekli to do prawie dwóch i pół. Do tego ścieżka dźwiękowa, od której aż chce się wyjść z kina, składająca się w większości z jakichś dziwacznych plam klawiszowych i rzężenia w niskich rejestrach. Muzyki nie ma tu żadnej. A przecież soundtrack Vangelisa do oryginalnego Blade Runnera dostał nawet nominację do Oscara! No i te dialogi. Dlaczego wszyscy mówią w tym filmie w zwolnionym tempie i robią pauzy po każdym zdaniu? Chyba tylko po to, żeby wypełnić dwie i pół godziny filmu. Zdjęcia są fajne i aktorzy też, ale poza tym spore rozczarowanie.
Tak, masz racje. To byl Zloty Glob. Pomylilem sie. Dzieki za poprawke. Tak na marginesie - jak wrocilem z kina to puscilem sobie ten soundtrack w domu jako odtrutke po seansie :)
Przy scenie sexu z hologramem gapili się na siebie chyba ze 3 minuty ... Problemy z erekcją u replikantów?!?
Scena umierania wygląda jak by się taśma zacięła.
kreacja nowego (!) świata w kontynuacji??? Jeśli zmieniasz składniki dania to jest już nowe danie.Kaczka w buraczkach nie jest kaczką w buraczkach jeśli użyjesz indyka!
ze w sensie, ze swiat z jedynki mial cos wspolnego (poza Fordem) ze swiatem z dwojki?...
"Scenarzysta miał pewnie 25 lat i praktykę w serialach - bo historia była w sam raz na 45-minutowy odcinek - niemożliwie rozciągnięta do 160min była po prostu nuuuudna..."
Nie zgadłeś... scenarzysta ma 79 lat i jest również autorem scenariusza do pierwszego Blade Runnera.
Znaczy zdziecinnial... za duzo dragow, wodki, gwalconych dziewczyn... klasyka Hollywood
ej - nie obrażaj scenarzystów seriali;) A jeśli ktoś chce zobaczyć porządną produkcję o androidach to lepiej niech sięgnie po Westworld (zgadza się, po serial)
Zgadzam się miejscami można się zesrać z nudów. Muzyka z czasem robi się męcząca, dialogi drętwe i patetyczne. Replikantka nie niepokojona torturuje i zabija sobie kolejnych funkcjonariuszy. Poza zdjęciami nic szczególnego.
Szybko spoglądając na twoje oceny można zauważyć że znawca to ty nie jesteś. Nie chodzi mi o to że nie mozesz się wypowiadać, ale tym co tutaj napisałeś nie powinieneś się chwalić