nuda, fatalna gra aktorów, zero czegokolwiek... żal waszego czasu
jedynym gorszym filmem... hm... nie pamiętam tytułu, ale był to film o rekinie ludojadzie, który był robotem, czy coś takiego....
Najlepszym potwierdzeniem Twoich słów jest post poniżej :)
Octoshark? Sharktopus? Coś w ten deseń.
Ale ja widziałem głupszy:
http://www.filmweb.pl/film/The+Vanguard-2008-420060
tak dokładnie w ten deseń. Polecam również http://www.filmweb.pl/film/Mordercza+opona-2010-564186
z totalnie porąbanych, to mój faworyt :D
Serio? Mordercza według Ciebie jest aż tak głupia?
Polecam zatem to;
http://www.filmweb.pl/film/Toksyczny+m%C5%9Bciciel-1984-10952
I to:
http://www.filmweb.pl/film/Tokijska+Policja+Gore-2008-478388
(to drugie słabsze, ale widok niecodzienny, szczególnie reklamy telewizyjne)
Ściągam toxica, wydaje się być zajebisty :D Uwielbiam stare amerykańskie kino aklcji.
Śmieszny film, niezła komedia. Podobał mi się rzut gościem przez ladę w kanjpie. Wtedy, kiedy zachaczył nogami o górną ściankę. Teraz już takich rzutów nie robią ;/ śmieszył mnie też podkładany głos mutantowi, taki zupełnie inny :D kicz nad kiczami, ale trzeba przyznać że tandeta na wysokim poziomie.
Właśnie z dobrym kiczem ostatnio słabo. Ale nowy Evil Dead ma kiczowate sceny (nie zdradzając za wiele, scena przy lodówce). Jednak nie jest tak dobry jak Toksyczny. Hmm... myślę też, że Martwica mózgu by Ci się spodobała. Podobne kino do Toxica.
A film zobaczę. :)
Też mam własnie problem ze znalezieniem dobrego kiczu. Zazwyczaj jak film jest kiczowaty, to ten kicz jest użyty nieświadomie (wychodzi przypadkiem), co jest raczej żenujące. Ale polecam wszystko co nakręcił Tarantino oraz Rodrigez. Ci dwaj panowie świetnie nim operują. O Tokyo Gore Police już wspominałem... Dobre wstawki ma też "Pani zemsta", ten film jest w ogóle dla mnie genialny. A do tego polskie czarne komedie, "Kołysanka" i "Ciało", może nie jest to do końca kicz, ale wkrada się tam niesamowity absurd.
Postuluję uznać "zero czegokolwiek" jako najlepszy argument wszechczasów.
Ja rozumiem, że film mógł się Tobie wydać nudny, to kwestia subiektywna, ale ze złą grą aktorów nie jestem w żadnym razie się w stanie zgodzić (zresztą, których aktorów konkretnie?). Generalnie, chętnie podyskutowałabym o tym, dlaczego według Ciebie "Bling Ring" jest, jak to szumnie określiłaś, "najgorszym filmem wszechczasów", ale potrzebuję do tego jakichś merytorycznych argumentów.
a dziękuję za uznanie :D mam nadzieję, że dostanę nagrodę :D
Droga Asiu, ten film nawet nie odebrałam jako nudny. Napisałam zero czegokolwiek bo nie mam pojęcia co o nim można powiedzieć, czasem filmy ryją ludziom czaszkę i pozostaje pustka i niemoc :)
Jeśli chodzi o grę aktorów, to w sztuczności i w braku naturalności króluje panna Emma, choć pozostałe dziewczyny również muszą się jeszcze duużo nauczyć. Najmniej raził mnie Gavin Rossdale, którego uwielbiam, ale za muzykę, a nie grę aktorską. Scenariusz, ujęcia i dialogi pozostawiają wiele do życzenia,, zastanawiam się, jaki był cel nakręcenia tego filmu, jak wspomniałam zryło mi czaszkę z niemocy i ze zgryzoty, że młode osoby będą fascynowały się tym filmem, przejmując pseudo wzorce. Dziwię się, że tak zaparcie bronisz tego filmu, zwłaszcza, że z tego co widzę, masz na koncie obejrzanych dużo świetnych filmów. Ale o gustach się ponoć nie rozmawia
Twoja wypowiedź trochę ociera się o podejście "Film jest nudny, a jak jest nudny to znaczy, że zły". Oczywiście tak nie jest. Większość filmów autorskich, ambitnych (nazwijmy to górnolotnie) charakteryzuje się brakiem akcji. Jako tego rodzaju film, odbieram właśnie "Bling Ring". Bo, znając dorobek i umiejętności Sofii Coppoli, naiwnością byłoby zakładać, że zrobiła ten film źle czy nieumiejętnie. Naprawdę wątpicie w to, że potrafiłaby ubrać ten temat w ramy, na przykład thrilleru? Oczywiście, że nie. Potrafiłaby zrobić z niego nawet dramat sensacyjny, niemniej, podjęła inną decyzję, moim zdaniem, ze wszechmiar słuszną.
Film, dzięki swojemu specyficznemu tempu, urywanej narracji, grze aktorskiej stylizowanej na grę naturszczyków (!), bo, zwróćcie uwagę, aktorzy nie grają postaci. Oni grają pierwowzory tych postaci, które znalazły się nagle przed obiektywem kamery. Dodatkowo, zauważalny jest tutaj paradokumentalizm, wynikający nie tylko z faktu, że film oparty jest o prawdziwe zdarzenia.
Wszystko to składa się na specyficzną stylistykę, w moim odczuciu plaującą "Bling ring" na antypodach kina autorskiego i zbliżającą go do najwybitniejszych nowofalowych produkcji.
Generalnie, widzisz jakie mam podejście do tego filmu i gdy czytam "zero czegokolwiek" albo "najgorszy film wszechczasów" coś się we mnie gotuje. No bo, nawet nie chodzi o to, że ja go za taki nie uznaję, ale o to, że takie pisanie jest dla mnie wyraźnym sygnałem emocjonalnego a nie intelektualnego potraktowania filmu.
P.S.: Jeśli coś byłoby jeszcze nie jasne, bo nie chce mi się pisać wciąż tego samego, to w innym temacie wypowiedziałam się następująco:
"Osobiście uważam, że nikt nie zrobiłby tego filmu lepiej niż Sofia Coppola. Zdecydowanie, jest specyficzny, na co składa się wiele czynników (przede wszystkim łamanie konwencji kina gatunków; jak ktoś słusznie zauważył "Bling Ring" nie zostało sfilmowane jak klasyczny thriller - a mogłoby. Coppola sięga po chwyty właściwe różnym konwencjom, ale tworząc swoisty misz-masz, nie wtyka go w ramy żadnej z nich).
Mam wrażenie, że wspomniane przez Ciebie dialogi, a także "naturszczykowe" aktorstwo, stanowią wynik próby stworzenia filmowej satyry. Nie jest ona oczywiście tak wyrazista jak w "Domu w głębiu lasu", ale to raczej wynik subtelnej reżyserii Coppoli.
Są tutaj również sceny, które zrobiły na mnie naprawdę ogromne wrażenie. Już sam fakt przedstawiania przez półtorej godziny czasu ekranowego wciąż tych samych zdarzeń (włamywanie się do domów gwiazd) stanowił nie lada wyzwanie reżyserskie. Coppoli udało się nie powielać schematów i przedstawiać, podkreślam, wciąż to samo, w inny sposób. Osobiście za genialną uważam sekwencję włamania do całkiem oszklonego domu, gdy kamera filmuje buszujących w nim nastolatków z wzgórza nieopodal. Ich sylwetki, przypominają dynamiczne cienie, uganiające się po paruset metrach kwadratowych w poszukiwaniu łupów, a reżyserka ani razu nie wprowadza kamery do środka, dystansując się od całego włamania."
Całkowicie się zgadzam.
Film jest totalnie nijaki, a szkoda bo pomysł bardzo dobry, potencjał też miał i kilkoro dobrych aktorów również. Nie wiem co ale coś poszło nie tak i film jest bezpłciowy, jedyne co reprezentuje to piękne obrazki, markowe ciuchy, ekstra samochody i super muzyka, a gdzie reszta ? Akcja emocje cokolwiek co mogłoby mnie w ten film wciągnąć?
Beznadzieja, zawiodłam się okrutnie, a miałam nadzieję na jakiś fajny rozrywkowy film, nic więcej..a on nawet tyle nie potrafi dostarczyć..
Ten film był tak samo beznadziejny jak "Spring Breakers". Zero czegokolwiek, nawet fabuły.
Nie ma nudy, film trwa tylko 1,5 godz, tyle, ile trzeba. Aktorzy dobrze zagrali rozpieszczoną młodzież, szczególnie Emma. Sceny , w której tańczy w klubie (jak typowa laska na podrywie) oraz udziela wywiadu VF idealnie odzwierciedlają, jak dobrze sprawdziła się w tej roli. Soundtrack idealnie dopasowany do scen, stylu życia tejże młodzieży. Koniec też niczego sobie. Tylko fabuła nie zachwyca, ale realizacja bardzo dobra.