Tylko dla Matthiasa Schoenaerts'a daję gwiazdkę więcej niż średnia ocena. Obraz w stylu filmów gangsterskich z lat siedemdziesiątych z Alainem Delonem, ale ze współczesnymi realiami, okraszone udzialem mniejszości narodowych, ale właściwie nie wiadomo jakich, bo w filmie mowa o Romach, a pozdrawiają się jak Arabowie ("Salam").