W dzisiejszych czasach, gdy ten rak zwany polityczną poprawnością dominuje we wszystkich sferach kultury, fakt, że taki film jak "Blondynka" powstaje jest jeszcze jakąś drobną iskierką nadziei. Kino artystyczne jest tak samo, jak nie bardziej potrzebne niż produkowane masowo za miliony dolarów odmużdżające blockbustery dla masowej publiczności. Owszem - nie będzie to kino miłe, lekkie i przyjemne, owszem - będzie ono skierowane do dość wąskiej publiczności, reżyser podjął odważną decyzję z NC-17. Faktem jest, że film nie zarobi ogromnej fortuny, ale jednak widać, że komuś przyświecają jeszcze na tym świecie wartości wyższe niż pieniądz. Mocne i brutalne kino, obrazujące mroczne zakamarki ludzkiej duszy i problemy dotykające ludzi to ważny element kinematografii. Nie można żyć jedynie przesłodzonymi, wygładzonymi do bólu historyjkami obrazującymi życie przesłodzone i przerysowane w cukierkowy sposób. Ja czekam na "Blondynkę" z niecierpliwością, bo zapowiada się ona jako odważne, wizjonerskie, bezkompromisowe i w pełni autorskie kino. Z pewnością będzie się wyróżniał na tle wielu innych filmów, które próbowały nam przybliżać elementy biografii Marylin Monroe. Jedyną obawę budzie fakt, że film powstaje dla Netfliksa - platformy, na której często treści propagandowe biorą górę nad wartościami artystycznymi, ale mimo to gorąco wierzę w Dominika i w to, że będzie on miał wolną rękę na planie w obrazowaniu swojej wizji nt. książki.
Zamiast po raz kolejny robić płytką, nudną i bezpieczną ekranizację życia Marylin, których powstało na pęczki, będziemy mieć tutaj do czynienia z bardziej mrocznymi aspektami jej własnego życia, które jednak bajką nie było. Wreszcie ktoś zabrał się za to by pokazać kulisy życia Marylin i te fragmenty biografii, które wiązały się z jej życiem prywatnym, a nie z tym co my - widzowie widywaliśmy na ekranie w formie spreparowanych filmów. Bardzo dobrze, że powstaje na ten temat kino odważne, autorskie i wymykające się obecnej poprawności i cenzurze. Poruszanie się po schematach jest bezpieczne ale za to nudne, wtórne i nieangażujące. Netfliks ma takich filmów multum i nie prezentują one jakiegoś niesamowicie wyjątkowego poziomu artystycznego. Wyjątkiem od tego był "Mank" Finchera - kino nie mniej bezkompromisowe, obrazujące życie Mankiewicza w odwołaniu do formy kina realizowanego w czasach jego twórczości. Oby tylko Netfliks nie próbował cenzurować twórczej adaptacji Dominica.
Przyznam, że po pierwszych artykułach na temat filmu miałem obawy czy twórcy nie skupią się na kontrowersyjnych i niepotwierdzonych informacjach z życia aktorki. Jednak po pełnym zwiastunie nie określam produkcji jako kontrowersyjnej, jak to robili twórcy jeszcze przed ukazaniem zwiastuna. Moim zdaniem film jest gorzkim, lecz potrzebnym obrazem złotego okresu Hollywood.
Przyznam, że takie same jak użytkowniczka Yennzmorza. Technicznie i aktorsko świetny zwłaszcza Ana udźwignęła zdecydowanie trudno rolę pod względem psychicznym, natomiast film ma swoje pod względem fabuły zastoje, które nic nie wprowadzają dodatkowego do filmu.
Podobał Wam się film? Ja mam bardzo mieszane uczucia, ciężki, przesycony ładunkiem emocjonalnym z ładnymi obrazami. Nie dowiedziałam się niczego o Monroe czego bym wcześniej nie wiedziala.
Dobrze przeczytać Twoją opinię. Ja jeszcze filmu nie widziałem, ale zabieram się za niego na dniach i chętnie się podzielę przemyśleniami.