Ale za to z porządną grą aktorską - niestety przez to też nie były zabawne...
Dajesz 3 znakomitemu filmowi, bo nie był zabawny? A dlaczego niby miałby być zabawny???? Co za ABSURD. Może pozostań przy Trudnych Sprawach a nie bierz się za ocenianie filmów, które cię przerastają, bo idiotycznie zaniżasz ocenę przez swoje dyletanctwo.
A co ? Nie mają prawa oceniać tego filmu nisko bo jest według ciebie znakomity ? Każdy ocenia film według własnych odczuć, a nie relacji innych ludzi i nie zakażesz im krytyki tego filmu. Zresztą filmy Allena są przede wszystkim dla kobiet i rzadko kiedy zainteresują mężczyzn. Miał być zabawny bo Allen robi same komedie romantyczne a to jest komediodramat, więc nawet tu powinno być coś zabawnego. Jeśli nie film po prostu jest cienki.
Oj Adrian, pierwsza część Twojej wypowiedzi jak najbardziej trafna. Druga.... skąd Tobie przyszło do głowy, że twórczość Allena jest tylko dla kobiet? A już, że robi same komedie romantyczne.... Ja oglądałem już trochę jego filmów i jakoś nie natrafiłem jeszcze na takową.
Tobie w każdym bądź razie ten film zupełnie może nie podejść.
Nie napisałem tylko dla kobiet ale przede wszystkim. A to, że rzadko kto ogląda Allena można poznać w wielu miejscach. Może nie tutaj, bo koneserzy kina nawet Allena obejrzą i im się spodoba ale przykładowo na portalach społecznościowych mężczyźni również wyrażają niechęć do filmów Allena bo są i tu się z nimi zgadzam po prostu nudne. Obejrzałem jego "O północy w Paryżu" i było słabe, a o komediach romantycznych nie napisałem z przypadku. Spójrz na jego filmotekę i sam zobaczysz. Romans przeplata się z obyczajówkami.
Romans, obyczajówka, a komedia romantyczna. Ja jednak dostrzegam różnicę w gatunkach.
Może dla Ciebie i dla wielu innych facetów są nudne, nie będę generalizował, ale wszystko może mieć tu znaczenie.
Ja oglądam kino rozrywkowe, tak prawdę mówiąc jest ono produkowane w przewadze. Dlatego też częściej po nie sięgam. Poza tym katować się ciągle dramatami psychologicznymi itp ''tworami'', też chyba nie jest za dobre. Trzeba umieć to wszystko wyważyć.
Allena nie oglądam dzień w dzień, a i wszystkie filmy w jego twórczości, które widziałem, nie podobały mi się na tyle, aby nimi się zachwycać. Nadal uważam ''Annie Hall'' za najlepszy. Jedno jest pewne. Nie wstydzę się przyznać do tego, że lubię sięgać po jego dzieła, bo miał kilka interesujących pozycji. Podoba mi się jego światopogląd i podejście do życia. Jego filmy, to jego obserwacje.
I rzadko u którego innego reżysera aktorzy dają prawdziwy popis zawodowstwa. U niego są cholernie wiarygodni i naturalni.
Nie muszą się zbytnio wysilać bo Allen zatrudnia najlepszych : Johansson, Cruz, Bardem, Baldwin, Blanchetti itd. Mimo to nawet w tak słodkim sosie takich dań nie tykam. BTW. dla mnie romans a komedia romantyczna to jedno i to samo. Może to głupie, ale takie mam przyzwyczajenie.
Ja już widziałem ''tych'' najlepszych i ''pozostałych'' najlepszych u innych reżyserów, gdzie prawdę mówiąc nie popisali się swoim zawodowstwem, a przynajmniej nie na tyle, abym był usatysfakcjonowany.
Wszystko musi ze sobą współgrać jak należy, aby efekt końcowy był udany. Scenariusz i ''pilnowanie'' przez reżysera to bardzo ważne atuty. Allen po prostu daje pograć, a oni tak prawdę mówiąc mają co u niego grać.
Każdy to postrzega po swojemu.
Może kiedyś inaczej będziesz patrzył na takie tematy, takie treści. Będąc w Twoim wieku omijałem Woody'ego szerokim łukiem.
To głupie, bo mimo wszystko te dwa gatunki różnią się. Ponadto widać, że zbyt wiele filmów jego nie oglądałeś, ponieważ, z całym szacunkiem, opierasz się tylko na danych przedstawionych w internecie: kogo zatrudnia, jaki gatunek, etc.
Wymieniłeś nazwiska, które z wyjątkiem Scarlett nie pojawiają się zbyt często w jego filmach, zresztą samo wymienienie ich, jako "najlepszych", a pominięcie Diane Keaton czy Mii Farrow mówi samo za siebie, ile masz do czynienia z jego filmami.
Pozdrawiam.
Nie mam nic do czynienia z jego filmami bo je omijam. Info mam z internetu bo skąd mam je mieć ? Obecnie to najpopularniejsze źródło informacji i na takim portalu jak FilmWeb musi być prawdziwe.
Owszem, masz całkowitą rację, ale sam przyznasz, że daje to niewielką wiedzę o jego filmach, by móc coś więcej o nich powiedzieć, nieprawdaż?
Pozdrawiam.
a ja Wam powiem, że mnie ten film bardzo przejął. był ciężki emocjonalnie dla mnie. wyszłam z kina bardzo przytłoczona tą historią, a w trakcie niej bardzo chciałam żeby mimo wszystko dobrze się skończyła.
Cate świetna w swojej roli. zresztą Baldwin też, tyle że Cate miała cięższe zadanie...
Dla mnie nie był ciężki. Po seansie czułem się trochę smutny i lekko rozczarowany. Może ten film jest "zbyt dojrzały" dla mnie? Bardzo lubię trzymający w napięciu "Wszystko gra", tutaj tego mi brakowało. Dałem ocenę 7 bo uważam, że jest dobry i z czasem może zyskać niż stracić.
Chyba wiele zależy od oczekiwań, z jakimi weszło się na seans. Jeśli ktoś gdzieś przeczytał niefortunne "komedia romantyczna", to rozumiem, że mógł się rozczarować.
Byłem dwukrotnie na BJ. Za każdym razem po ostatnim kadrze i pojawieniu się napisów ludzie siedzieli na miejscu kilka minut. Jakby w oczekiwaniu, z jakimś niedomknięciem fabuły. Emocje zawisły w powietrzu.
Tego oczekiwałem.