PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=461734}
7,3 85 466
ocen
7,3 10 1 85466
7,6 20
ocen krytyków
Blue Valentine
powrót do forum filmu Blue Valentine

O czym tak naprawdę jest "Blue Valentine"? Dla kogoś, kto bez emocji podszedłby do tego filmu, to jest on teoretycznie o niczym. Nie ma jakiejś zagmatwanej fabuły ani też zaskakujących zwrotów akcji. Pokazuje wycinek z życia pewnej rodziny, bez jakiegoś wielkiego "trzęsienia ziemi" na samym początku i bez "fajerwerków" na końcu (choć to akurat z perspektywy filmu może zabrzmieć przewrotnie. Kto oglądał - wie o co chodzi). Jednak dla kogoś, kto ma w sobie choć odrobinę jakiejkolwiek wrażliwości, a ponadto żyje już trochę na tym świecie (i ma pewne doświadczenia w kwestii związków damsko-męskich) - jest filmem o tym co najważniejsze w życiu i o tym jak łatwo to stracić. Brzmi niemal jak banał, ale "Blue Valentine" jest prawdziwą wiwisekcją "umierania" miłości w związku. "Śmierci" uczucia, którą nazwałbym (jakkolwiek dziwnie to zabrzmi) "naturalną" (przeciwieństwo do "śmierci w wyniku nagłego wypadku"), bo nie spowodowaną jakąś zdradą, wydarzeniem losowym (po którym osoby nie potrafią nadal ze sobą być), czy jakimś oszustwem jednej ze stron rzutującym na dalszą wspólną przyszłość. To śmierć miłości, która niczym rak, zakrada się w ciszy, dzień po dniu - niczym kropla drążąca skałę - osłabiając związek i oddalając ludzi od siebie, by doprowadzić w końcu do tego że osoby, które kiedyś świata poza sobą nie widziały - dzisiaj nie potrafią już ze sobą rozmawiać i na siebie patrzeć.
Najsmutniejsze (i najbardziej niestety życiowe) jest tutaj to, że tak naprawdę - tak jak w przypadku choroby - tutaj nie ma odpowiedzi na pytanie "dlaczego?". Nie ma też tej strony mniej lub bardziej winnej (co na chama ludzie starają się udowadniać na różnych forach filmowych, licytując się w kwestii przeważającej winy Deana lub Cindy. Nie o to chodziło reżyserowi), są tylko przegrani i zgliszcza (dziecko, ktore będzie się wychowywało w rozbitej rodzinie lub w piekle małżeństwa ludzi, którzy już się nie kochają i ledwo mogą obok siebie egzystować), bo każda z osób ponosi w tej sytuacji klęskę, bez względu na to jakie rozwiązanie zdecyduje się wybrać (zakończenie jest dość otwarte i można je sobie różnie zinterpretować).
"Blue Valentine" doskonale pokazuje - może nie stricte powody - ale raczej małe "szczeliny" w związku, które z upływem czasu sprawiają, że pęka tama, a fala goryczy, wspólnych oskarżeń oraz niespełnionych oczekiwań, niczym potop ściąga na dno Deana i Cindy. Bo czym są owe "szczeliny" i czy tak naprawdę, gdyby się dokładniej przyjrzeć, nie dostrzeglibyśmy ich także w naszych związkach? To niespełnione ambicje zawodowe Cindy, jej introwertyzm i nieumiejętność szczerej rozmowy o tym co ją boli, to "luzactwo" Deana, który do szczęścia nie potrzebuje ambitnej pracy i awansów (tak jak Cindy) a dzień lubi sobie rozpocząć od małego browarka (bo akurat typ pracy mu na to pozwala), to bark umiejętności słuchania Deana i interpretowania przez niego pewnych niewerbalnych sygnałów żony, to syndrom "Piotrusia Pana" który sprawia, że Dean - pomimo, że świetny, ciepły facet, kochający swoją żonę i córkę (pomimo, że jak sam mówi - nie był gotowy na to by być mężem i ojcem) - bardziej jest jednak kumplem dzieciaka niż rodzicem-wychowawcą, a żona nie zawsze może liczyć na jego pomoc i wsparcie w sprawach domowych itp.
Ktoś mógłby powiedzieć, że to pierdoły, z których ogólnie składa się życie, bo ideałów (tak męskich jak i damskich) nie ma. Może i racja, ale te "pierdoły" gromadzone przez lata, niczym wpływ wilgoci na metal, powodują "korozję" uczucia Deana i Cindy i kiedy para przekonuje się, że ich uczucie dawno gdzieś uleciało, pozostawiając po sobie tylko frustrację, żal do partnera i emocjonalną pustkę, nie bardzo jest już co ratować, bo jest to jak reanimowanie trupa (świetna scena, gdzie Dean płacząc pyta Cindy, co ma zrobić żeby wszystko naprawić? Co ma zmienić? A Cindy nie potrafi mu nawet na to udzielić odpowiedzi, bo sama tego nie wie...). Wszystko to świetnie skontrastowane jest z retrospekcjami początków związku głównych bohaterów (wówczas wydźwięk stanu obecnego tego małżeństwa jest jeszcze bardziej miażdżący), kiedy jeszcze "miłość była w powietrzu", wzajemne wady nie kuły po oczach, a żadna życiowa przeszkoda nie wydawała się straszna, skoro można było pokonać ją razem...
Od strony aktorskiej film jest bez zarzutu, bo Ryan Gosling i Michelle Williams świetnie oddają targające nimi emocje i pozwalają widzowi zatracić się w tej smutnej opowieści, która jest niesamowicie życiowa i może służyć co niektórym ku przestrodze. Film toczy się kameralnie i powoli, tak jak i powoli rozpada się związek głównych bohaterów, którzy dzień za dniem, krok po kroku oddalają się od siebie, aby w końcu spostrzec, że doświadczyli najstraszniejszej formy samotności - samotności we dwoje.
Na zakończenie raz jeszcze przestrzegam przed próbami wskazywania strony bardziej winnej tego stanu rzeczy. Reżyser nie chciał tu pokazać kto bardziej zawinił (a wina standardowo leży zawsze gdzieś po środku). Zależało mu na przedstawieniu samego procesu powolnego rozpadu uczucia w związku (jako czegoś toczącego się w niemal "naturalny", zauważalny dopiero z perspektywy czasu, sposób) oraz na pozostawieniu zawieszonego w powietrzu ostrzeżenia, aby nie przeoczyć pewnych znaków ostrzegawczych, które dzisiaj mogą się nam wydawać "pierdołami", ale z czasem mogą jednak urosnąć do takich rozmiarów, że nie da się już uratować toczonej uczuciową martwicą "wspólnej tkanki" a jedynym wyjściem pozostanie "skalpel".
Bardzo dobry, życiowy do bólu, dający do myślenia obraz. Pewnie nie do każdego przemówi (myślę, że większe wrażenie zrobi na starszych widzach lub bardziej doświadczonych życiowo osobach) i nie każdego "pochłonie", bo akcja toczy się dość powoli i poza grą na uczuciach oglądającego nie oferuje może zbyt wiele więcej. Ale cóż to jest za gra! Mnie ten film sponiewierał emocjonalnie a ręczę, że przy tej ilości obejrzanych przeze mnie dramatów - nie jest to standard. Zdecydowanie polecam do obejrzenia i przede wszystkim pod rozwagę. Moja ocena: 7,5/10.

ocenił(a) film na 9
SickMind

Well said!

Pozdrawiam

ocenił(a) film na 8
SickMind

Podpisuje się pod tą opinią w 100%

SickMind

Dawno już nie czytałam tak dobrej opinii o filmie. Świetnie napisane, zgadzam się - bardzo podobnie odebrałam ten obraz. Pozdrawiam serdecznie.

SickMind

Amen to that! Przyłączam się też do pochwał 'recenzenta' - takie opinie dobrze się czyta. Pozdrawiam!

ocenił(a) film na 8
SickMind

Tak, tak, tak...zdecydowanie...

ocenił(a) film na 7
SickMind

Film piękny i gorzki...

SickMind

jak to nie ma odpowiedzi na pytanie: dlaczego? i jak to nie ma strony bardziej winnej? wydaje mi się, że reżyser w finale wyraźnie pokazał kto zakończył ten związek i kto miał go dość, a kto chciał go kontynuować.. trudno raczej ambicje zawodowe (poza oczywiście ekstremalnymi przypadkami) traktować jako "szczelinę" w związku - natomiast brak ambicji i życie z dnia na dzień z puszką piwa już raczej tak.. poza tym trudno mi było zauważyć ten introwertyzm Cindy o którym piszesz - było to raczej zniechęcenie postawą partnera i brakiem możliwości prowadzenia dojrzałej dyskusji.. czy był pokazany powolny rozpad? chyba nie.. raczej nieuchronna katastrofa, którą można było przewidzieć już w momencie sceny obiadu u rodziców Cindy..

ocenił(a) film na 7
mnns

O nareszcie jakiś post pod którym mogę się podpisać. Naprawdę dziwię się zwłaszcza niektórym kobietom, że tak zaciekle bronią Deana. Małżeństwo to związek partnerski a Cindy nie miała niestety oparcia w swoim mężu. Musiało być jej trudno wieźć życie z takim lekkoduchem bez ambicji jakim był Dean. Naprawdę nie uważam, że w imię wdzięczności za to, iż postanowił być ojcem dla jej dziecka powinna całe swoje życie poświęcić na trwaniu w tym związku bez przyszłości.

ocenił(a) film na 7
dzikakulka

I to tez nie do końca prawda . Dean był jaki był , wiedziała na co się piszę zgadzając się na ślub . Oczywiście trafiła się ciąża . Młoda dziewczyna pomyślała że taki facet to najlepsze co mogło ją spotkać w tej sytuacji. Oni zwyczajnie się różnili od początku , tylko spotkali się w takim momencie życia kiedy potrzebowali siebie nawzajem, w sumie nawet bardziej Cindy jego niż na odwrót , ale nie w tym rzecz żeby się licytować . I nie jest prawdą , że on nie wspierał , on zajmował się rodziną , pracował (tak jak umiał i tak jak chciał ) . Cindy miała poważniejsze plany odnośnie swojej kariery. On faktycznie był lekkoduchem. Mieli inne spojrzenie na życie. Ludzie są jacy są , potrafimy się zmienić w pewnym stopniu , ale niektóre nasze cechy są tak głęboko zakorzenione w nas , że trudno to przeskoczyć . A do decyzji o rozstaniu przyczyniła się też sytuacja między rodzicami Cindy , nie chciała tego dłużej ciągnąć. Ja jednak podpisuję się pod założycielem tego wątku .

ocenił(a) film na 7
sebastian_lewek

Zgadzam się - jak to mówią widziały gały co brały. Związek dwojga ludzi o tak odmiennym podejściu do życia jest trudny i niestety sama miłość nie wystarczy aby przetrwał.

ocenił(a) film na 9
SickMind

Wcześniej pisałem, że rozumiem. Ale po Twojej recenzji rozumiem jeszcze bardziej:) Pięknie napisane.

ocenił(a) film na 9
SickMind

Zgodzę się z Tobą co do Twojej wypowiedzi ale nie w stu procentach. Ja obejrzałem film drugi raz i odebrałem go trochę inaczej niż za pierwszym razem bo też sobie zadawałem pytanie dlaczego? Moje zdanie jest takie, że tak naprawdę to Dean ją kochał z całego serca, ona była z nim ze względu na dziecko zaszła w ciąże nie miała w nikim oparcia, poczucia bezpieczeństwa. Zauroczyła się w nim ale nie zakochała, był on dla niej kimś w którym mogła znaleźć oparcie, czuć się bezpieczna bo spadła na nią wielka odpowiedzialność "dziecko". Dean powiedział: "zróbmy to załóżmy rodzinę" on chciał tego ponieważ ją kochał i nie ważne jaki był (nie każdej dziewczynie może podobać się Dean z charakteru) ale on ją zwyczajnie kochał przez duże K. Mało tego pokochał też dziecko jednym słowem stworzył tą rodzinę robił co w jego mocy by najmniej się starał. Gdzie w przeciwieństwie do Cindy tego widać nie było.

Może jak będe oglądał film po raz trzeci też inaczej go dobiorę, podoba mi się też to, że każdy widz może ten film odebrać trochę inaczej.

ocenił(a) film na 9
SickMind

Ciekawa i wnikliwa recenzja. Co do wieku widzów, mam 22 lata i ten film zrobił na mnie bardzo duże wrażenie, więc czasami wiek i , co za tym idzie, bagaż do świadczeń nie determinują odbioru obrazu. :)

Początkowo przechyliłem szalę winy zdecydowanie w kierunku Cindy, jednak im dłużej myślę o tym filmie, tym mocniej skłaniam się ku obustronnej winie i zwykłym braku dopasowania.
Jako facet chciałbym mieć takiego wyluzowanego kumpla jak Dean, lecz jeśli próbował bym wczuć się w rolę zmęczonej życiem żony oraz matki dwojga, w gruncie rzeczy, dzieci to nasz główny bohater tak różowo już się nie prezentuje.

ocenił(a) film na 9
SickMind

Świetnie napisana opinia/recenzja, zgadzam się z nią w pełni

ocenił(a) film na 10
SickMind

bardzo trafna recenzja. Dodałabym tylko, że:
- żaden z bohaterów nie czuje się wygrany, oboje mają oni w sobie wiele smutku z powodu tego, że się nie udało,
- ich gra jest tak sugestywna, że widz nawet na chwilę nie wątpi, że kiedyś bardzo się kochali

ocenił(a) film na 8
SickMind

Co tu dużo mówić. Opinia do której chyba nie można nic dodać:) Najważniejsze jest to że nie szukałeś winnych, bo to co dzieje się w pozostałych tematach to tylko przejaw odwiecznej walki damsko- męskiej nie mającej nic wspólnego z filmem. Dla mnie ten związek już na początku był skazany na niepowodzenie, ale z miłością nie wygrasz, jak już cie dopadnie jesteś stracony jak narkoman walący w żyłę swoją pierwsza działkę heroiny. Niektórzy wychodzą z tego nałogu i uczą się że wszytko jest dobre i dla ludzi ale w umiarze, ale są też tacy którzy zatracają się w tym totalnie, jak ten w/w narkoman. Pozostają w toksycznych związkach, raniąc się nawzajem, no i tutaj muszę cie zacytować: SickMind napisał: (...)"którzy dzień za dniem, krok po kroku oddalają się od siebie, aby w końcu spostrzec, że doświadczyli najstraszniejszej formy samotności - samotności we dwoje." Tylko że czasem jest już za późno żeby móc zbudować coś nowego. To mi przypomina obraz matki Cindy, która wiedziała że dla niej jest już za późno i tkwiąc w takim związku starała się żyć i kochać. I tutaj na myśl przychodzi mi scena kiedy Dean opowiadał o swojej matce która od nich odeszła bo nie zgadzała się z ojcem. Czy to było spojrzenie zazdrości? a może po prostu żalu do samej siebie, tego się już niestety nie dowiem. Więc podsumowując moje marne w porównaniu do SickMind-a wypociny, film jest to fantastyczne studium postaci i odzwierciedlenie brutalnego do bólu życia. Bo taka sytuacja może spotkać każdego z nas, tylko że nie znamy ani dnia ani godziny, a może nawet i dla nie których wyrok już dawno zapadł... I to jest właśnie przerażające w tym filmie.

ocenił(a) film na 8
SickMind

nie , ze chce kontynuowac wojne damsko-meska , ale nawet na poczatku filmu jak i na jego koncu...komu bardziej zalezalo ? Tu chodzi o to ...ze jednej osobie na tym wszystkiem tak naprawde zalezalo i jedna osoba to zniszczyla.Ta sama....Tyle , ze na koncu milosc juz nie wystarczyla. Chodzi o to , ze ludzie sie zmieniaja . : ))
Inni moga to inaczej tlumaczyc , ale faktem jest to iz ta milosc wymierala....wypalala sie. Dla zasady jezeli ogladniecie film drugi raz-polapiecie wiecej : )

ocenił(a) film na 10
SickMind

brawo:) świetna wypowiedź:) myślę że rzeczywicie potrzebna tu pewna wrażliwość choć może niekoniecznie bagaż lat i doświadczeń,żeby film sponiewierał emocjonalnie:)pozdrawiam

ocenił(a) film na 7
SickMind

To co powiedziałeś odnośnie miłości jest trafnie ujęte i dobrze napisane. Również zgadzam się że wina rozpadu tego związku leży po obu stronach. Zwróciłbym uwagę jednak na coś innego. Dlaczego w ogóle ta dwójka się powiązała ze sobą?. To Cindy była tą "lepszą" połówką - ale w momencie gdy się spotkali potrzebowała bardziej przyjaciela niż partnera po nieudanym związku z poprzednią teoretycznie dużo lepszą partią od Deana. Dean był "gorszą" tą połówką - ale z początku nadrabiał entuzjazmem amatora, później natomiast zgubiła go rutyna zawodowca. Osobowość człowieka czyli cała otoczka tego kim jesteś, tego jak został ukształtowany przez otaczający go świat, skrywa gdzieś tam głębiej charakter człowieka, który tak naprawdę jest najistotniejszy gdyż nie można go zmienić. Tak jak wspomniałeś i tak jak widzieliśmy na filmie, dopiero po przebyciu z sobą jakiegoś okresu czasu dowiadujemy się kim tak naprawdę jesteśmy. Do czego zmierzam?. Czy Dean nie przestał kochać Cindy?. Nie. Czy Cindy przestała kochać Deana?. Tak. Wniosek jest krótki i oczywisty - To w ogóle nie była miłość.

ocenił(a) film na 7
meshi

To co powiedziałeś odnośnie miłości jest trafnie ujęte i dobrze napisane. Również zgadzam się że wina rozpadu tego związku leży po obu stronach. Zwróciłbym uwagę jednak na coś innego. Dlaczego w ogóle ta dwójka się powiązała ze sobą?. To Cindy była tą "lepszą" połówką - ale w momencie gdy się spotkali potrzebowała bardziej przyjaciela niż partnera po nieudanym związku z poprzednią teoretycznie dużo lepszą partią od Deana. Dean był tą "gorszą" połówką - ale z początku nadrabiał entuzjazmem amatora, później natomiast zgubiła go rutyna zawodowca. Osobowość człowieka czyli cała otoczka tego kim jesteś, tego jak został ukształtowany przez otaczający go świat, skrywa gdzieś tam głębiej charakter człowieka, który tak naprawdę jest najistotniejszy gdyż nie można go zmienić. Tak jak wspomniałeś i tak jak widzieliśmy na filmie, dopiero po przebyciu z sobą jakiegoś okresu czasu dowiadujemy się kim tak naprawdę jesteśmy. Do czego zmierzam?. Czy Dean kochał Cindy?. Tak - zawsze ją kochał. Czy Cindy kochała Deana?. Nie - nigdy go nie kochała. Wniosek jest krótki i oczywisty - To w ogóle nie była miłość.

ocenił(a) film na 7
meshi

Uff.. Przepraszam za dwukrotne wysłałem ale chciałem przekazać to co mam do powiedzenia poprawnie, a nie mogłem zedytować postu. Sam nie wiem czemu...

PS: Jeszcze mi się tak nasunęło... Przeciwieństwa się przyciągają... lecz podobieństwa zostają razem - niech to będzie taka moja puenta z filmu : )

ocenił(a) film na 9
SickMind

Jedna z lepszych rzeczy, jakie czytałam na filmwebie.

ocenił(a) film na 8
SickMind

Brak jasnej komunikacji, w efekcie czego problemy napietrzające się latami, często doprowadzają do sytuacji kiedy obydwie strony się poddają. Mimo wielkiej miłości i chęci, często poprostu się nie da dłużej walczyć ...

ocenił(a) film na 9
SickMind

swietny opis, jestem pod wrazeniem

SickMind

Dziękuję za opinię. Wszystko w punkt.

(miałam potrzebę żeby to napisać, nawet zalogowałam się do konta na filmweb'ie, którego nie używałam od lat)

SickMind

Kobieta która spala z 25 facetami os 13 toku życia nigdy nie będzie dobra żoną, jakie umieranie związku? To od początku było wiadomo że ona go kopnie w dużej, to taki typ kobiety niby ładna i spokojna a gzi się z każdym facetem ze swojego otoczenia i sprawy życiowe, prace itp załatwią przez sex, zenada,

Michal_p_653

Pana słowa są żenadą.

Michal_p_653

Pana słowa są żenadą.

SickMind

Bezsensowne jest tłumaczenie, o czym film jest.

ocenił(a) film na 7
metafizyka1

Czy nie na tym polegają recenzje, że się pisze swoje odczucia na tema danego filmu i tego jak go postrzegamy?

SickMind

Nie powiem "nie" :-) Jednocześnie myślę sobie, że zwykle nie ma potrzeby, aby ludziom, którzy oglądają filmy świadomie, tłumaczyć czym są i o czym są.

ocenił(a) film na 7
metafizyka1

A ja akurat lubię poczytać jak ludzie interpretują dany film i porównać to z tym, jak sam odebrałem ten film. Czasami można wtedy wyłapać pewne niuanse, które się przeoczyło.

SickMind

Szanuję to bardzo, bo nie ukrywam, że tego zainteresowania mi brak. Bez ironii.

ocenił(a) film na 7
metafizyka1

Spoko, każdy przecież szuka w filmach czegoś innego. Najważniejsze żeby się do niczego nie zmuszać, bo to ma być przyjemność, a nie robienie na siłę "tego co wszyscy".

SickMind

Ogólnie się zgadzam z tym co napisałeś, natomiast brakuje mi w tym opisie jednej istotnej rzeczy. Między tą parą są spore różnice na poziomie intelektu i ambicji, po prostu Cindy dorosła i patrzy na życie zupełnie inaczej niż Dean. On jest cały czas tym chłopakiem którym był gdy go poznała, ona jest już kobietą, matką, ma zawodowe ambicje. Jego problemem jest to, że wcale się nie zmienił i niczego nie chce zmieniać. W filmie dobitnie jest pokazane, że Dean zupełnie nie rozumie tego co się dzieje w ich relacjach i dlaczego Cindy się od niego oddala, po prostu wykracza to poza jego możliwości. Ona mimo, że chciałaby z nim porozmawiać to widzi, że nie ma to sensu. To te różnice z każdym dniem oddalają ich od siebie, nikt tu nie jest winny. Na koniec jeszcze dodam, że gra aktorska na bardzo wysokim poziomie. Oboje zagrali świetnie.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones