Zakończenie w filmach jest kluczową sprawą. Wiele razy oglądałem film, który mi się średnio podował, lecz tuż po zakończeniu byłem w niebowzięty. Tutaj zakończenie było słabiutkie...od czapy... Oprócz tego, rzeczą na minus były urywki jego kazań, były mega słabe poza przemową przed swieceniem nowego skrzydła fabryki. Reżyser mógł się trochę bardziej postarać, bo jak dla mnie jego zachowanie i sposób wypowiedzi były komiczne i żałosne, nie wiem jak ludzie nie potrafili zorientować się że to nie jest żaden ksiądz.
No cóż, w historii która stała się inspiracją dla filmu ludzie przez dwa miesiące chodzili na msze do 18 latka więc jestem w stanie w to uwierzyć. Poza tym jego zachowanie było autentyczne bo gdyby zaczął mówić piękną polszczyzną jak literat byłoby tu sztuczne.