Niezwykła opowieść, której podstawą jest życie i twórczość kultowego reżysera Jamesa Whale'a. Oto Whale dogorywa w samotności. Po udarze cierpi na zaburzenia, które z każdym kolejnym dniem stają się coraz trudniejsze do zniesienia. Jedyną towarzyszką pozostaje zgryźliwa, starzejąca się gosposia, która zupełnie nie akceptuje jego orientacji seksualnej, a mimo to jest wierna jak pies. Do tego hermetycznego świata wkracza młody, przystojny (i heteroseksualny) ogrodnik bez większych życiowych ambicji. Między oboma mężczyznami szybko zawiązuje się przedziwna, dość skomplikowana nić porozumienia. Na przykładzie owej przedziwnej relacji reżyser "Bogów i potworów" pokazuje mechanizm kreacji. Whale raz jeszcze staje się reżyserem, kreatorem, twórcą nowego życia. Raz jeszcze, tym razem jednak bez obecności kamery, przekształca się we Frankensteina próbującego stworzyć nowe życie. Tym potworem, jego kreacją ma być ów ogrodnik Clayton. Jednak potwór i tym razem się zbuntuje i tym razem okaże się, że interakcje zawsze są dwustronne.
"Bogowie i potwory" to niezwykłe studium relacji międzyludzkich, relacji między osobami niezwykłymi, nietuzinkowymi, a przeciętnymi, szarymi. Siłą tego filmu jest jednak nie tylko świetny scenariusz i bezbłędna reżyseria, ale także - a może przede wszystkim - absolutnie rewelacyjna gra aktorska. Ian McKellen pobił samego siebie. W jego grze nie ma ani jednej fałszywej nuty, ani jeden gest nie jest przypadkowy czy sztuczny. To fascynująca, absolutnie genialna kreacja. Ku mojemu zaskoczeniu znakomicie sprawuje się Brendan Fraser. W tym filmie dobitnie pokazał, że ma aktorski talen i aż szkoda, że tak rzadko może go ostatnio pokazać na ekranie. Znakomicie pasuje do McKellena i bardzo przekonująco, a zarazem niezbyt nachalnie odegrał przemianę zachodzącą w Claytonie. Nie można też nie wsponieć o Lynn Redgrave. Hannę łatwo zignorować, jako postać nieistotną, a jednak jej uszczypliwa obecność jest nieodzownym elementem tej historii. Redgrave jest po prostu zachwycająca w tej roli.
Jednym słowem świetny film. Lektura obowiązkowa dla każdego kinomana.