Wzruszajacy dramat obyczajowy. Ogladamy ostatnie dni zycia wybitnej postaci
historii kina - rezysera Jamesa Whale, tworcy Frankensteina z '31 roku
(tego z Borisem Karloffem). Schorowany rezyser (chyba najlepsza rola Iana
McKellena!) zyjacy w odosobnieniu tylko ze swoja sluzaca, zaprzyjaznia sie
z mlodym ogrodnikiem (nadspodziewanie dobry Brendan Fraser). Film dosc
ciezki i nielatwy w odbiorze (spora czesc rozgrywa sie w domu, gdzie obaj
panowie prowadza dlugie rozmowy) i niestety bardzo smutny. Po raz pierwszy
od "Stowarzyszenia Umarlych Poetow" zdarzylo mi sie uronic lze.
Film otrzymal Oscara za scenariusz, i byl nominowany jeszcze w dwoch
kategoriach (najlepsza rola meska, najlepsza aktorka drugoplanowa). Jednak
najbardziej mnie wkurza ze mimo uplywu trzech lat, jeszcze zaden
dystrybutor (mimo zapowiedzi) nie wydal tego dziela na video. Przeciez to
nie jest jakis horror tylko dla koneserow, ale jeden z wazniejszych obrazow
konca XX wieku, obsypany nagrodami (m.inn Zlote Globy, Zlote Satelity,
nagroda w San Seastian i na jeszcze wielu innych festiwalach). SKANDAL, chyba tylko w tym kraju takie sytuacje sa mozliwe.