Film niskobudżetowy, ale jednak wbił się na czołówkę box-office'ową. Krytyka totalna, choć może mało wyrafinowana, koreańskiego systemu sprawiedliwości. Pomijając już to, na ile w filmie było prawdy (oczywiście przedstawiciele sądownictwa protestowali po filmie), a ile filmowej fikcji, to jednak ciekawe jest to, że niektórzy Koreańczycy są aż tak wkurzeni na sądownictwo, że tworzą film obdzierający tę instytucję z wszelkich godności. Koreańskie społeczeństwo i tak ma relatywnie niskie wskaźniki zaufania (i spadają), ale jestem ciekaw, czy oceny wymiaru sądownictwa pogorszyły się, wszak kilka milionów ten film widziało, to był hit.
A co do samego filmu - są emocje, choć nie od początku. Standardowo koreańska rozluźniająca maniera (adwokat pijaczek) i tym razem sporo emocji, choć takich w najprostszym, czasem prostolinijnym wydaniu. Dla fanów dramatów sądowych.