Podrasowana rzeczywistość, realizm na koksie...różnych można użyć sformułowań. Obawiam się, że tutaj nie ma szczytnego celu ukazania jakiegoś problemu w społeczeństwie czy służbie zdrowia. Za to jest chęć zrobienia maksymalnie szokującego filmu dla widza, który ogłupiony nadmiarem bodźców ze świata i internetu, musi obejrzeć coś takiego by w ogóle coś poczuć. Oczywiście jest też grupka nie wrażliwych głupków, którzy śmieją się z byle czego. Czy aktorzy czytali scenariusz? Mam nadzieję, że świadomie nie zgodzili się tutaj zagrać.
Smarzowski zrobił brutalny Pod mocnym aniołem, ale tam był jakiś artystyczny pomysł na całość. Całość tego filmu to chaotyczne życie alkoholika, często zaburzenia poczucia czasu i miejsca. Są sceny drastyczne w pełni uzasadnione bo alkoholizm nie jest ŁADNĄ chorobą tylko taką własnie obrzydliwą w jej najbardziej zaawansowanych przejawach. Ale Smarzowski ma lepszy styl i lepiej dysponowanych aktorów. U Vego nawet jeżeli rzeczywiście chciał coś istotnego przekazać mamy niechlujstwo fabularne i epatowanie wulgaryzmami i żartami w sytuacjach, w których zwyczajnie żartować nie wypada.